tymczasem dzisiaj mamy sześć. lat. po ślubie.
z ojcem jedynym. to jest rocznica, o której zdarza nam się zapomnieć, albowiem prapoczątek jest bardziej pra, niż sześć. prapoczątek jest piętnaście. i tu jest co celebrować. niemniej nie celebrujemy szalenie.
albowiem zdarza nam się celebrować środy, piątki oraz pół godziny w porcie nad odrą w samotności. zdarza nam się celebrować ciepły wieczór pod kocem, pieczątkę urzedową przybitą nieoczekiwanie oraz gwałtowne i nieplanowane wybiegnięcie na nowych iksmenów w trzy de.
tym razem jesteśmy wszyscy na wyjeździe u rodziny, a o rocznicy przypomniał mi fejsbuczek.
na chwilę przed tym, jak złapałam w garść najmłodsze wymiocinki spowodowane nie wiadomo czym, całkiem możliwe, że emocjami po ujrzeniu szwów nad oczodołem i towarzyszącym im skrzepom krwi starszej siostry.
na swoim blogu i swoim profilu fb jestem gwiazdą. błyszczę to blaskiem chwały i sławy, to sukcesu, to łzami, to kropelkami potu zraszającymi miejsce po wąsie, o którym już należałoby sobie przypomnieć lub zwykłym potem, co to po dupie cieknie. od drapania się w dupę z powodu, że nie wiadomo naprawdę w co ręce wsadzić, rozciera się go na zmęczonej twarzy. więc zawsze błyszczę.
ja i ja. u mnie. ze mną. we mnie. myślę, czuję, wiem, nie wiem. ja.
tymczasem obok mnie zawsze stoi on. mój mąż. ojciec jedyny naszych dzieci. miłość, której tak w życiu pragnęłam. opoka. skała. kwiat lotosu na tafli jeziora. ramię w ramię. na dobre i na złe. moje 'tak'. pewność i niepewność. szacunek i troska. mężczyzna.
gdyby moje serce miało kształt polski, to mój ukochany byłby helem. najpiękniejszym miejscem, z niezwykłymi chmurami, głową owianą orzeźwiającym wiatrem, żółtymi drobinkami piasku w butach, o których się nie zapomina, niczym niegraniczoną przestrzenią z każdej strony. wolnością.
kocham.
i sześć.