przyjechała babcia na ratunek. babcia dzieci. nieoceniona. wspaniała. uwielbiana przez dzieci i przeze mnie. skarb. nieteściowa. dzięki temu mam wypas. podczas porannego prysznica zdążyłam ogolić nogi, było tak wspaniale, że nawet zrobiłam sobie spa i nie tylko ogoliłam nogi, ale i wyrwałam kłaki z nosa. ba, miałam ten luz, że mogłam sobie nawet pogrzebać patykiem w uchu. jednym i drugim! dawno babci nie było, zatem miałam w czym grzebać. babcia sprytem, siłą pedagogicznego umysłu, wieloletnim doświadczeniem w pracy z trudną młodzieżą w ohapie i miłością babciną trzymała dzieci z dala ode mnie (a udało się to nawet przez dwadzieścia minut!), aż zojka się rozbeczała z głodu, że się nie dało nie usłyszeć. moja przysadka też usłyszała, wydała komendę: produkować, cyc posłuchał i maszyna ruszyła. wcale nie ospale.
widok. mokra matka spod prysznica jedyna, z patykiem w uchu i pokarmem na torsie stoi nieruchomo w łazience. eureka. jakież to moje życie mlekiem i miodem płynące.
ach.
Babcia rulez!
OdpowiedzUsuńwiesz, co? czytam i czytam i z podziwu nie mogę wyjść że jeszcze nie oszalałaś :P Ty jesteś matka polka normalnie! :P ja cały czas narzekam, a mam więcej czasu od Ciebie. Mega podziw! Jesteś moim guru! ;)
OdpowiedzUsuńi wiesz co jeszcze? dzięki Tobie chce mi się więcej czasu spędzać ze swoim dzieckiem. Twoja miłość do swoich dzieci mnie zaraża. Dzięki!
Babcia jest największym przyjacielem zagonionej matki (na każdym etapie; laktacyjnym również) ;-) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńzaryzykuję nawet stwierdzeniem teściowa przyjacielem człowieka!
UsuńPani Magdo,
OdpowiedzUsuńbędzie trochę nie na temat, no ale trudno.
Nie mam w zwyczaju komentowania blogów, ale tym razem nie mogłam się powstrzymać :)
Trafiłam tutaj po obejrzeniu pani filmików na wiadomym portalu :) Z reguły nie oglądam vlogów, wolę przeczytać zwykłe notki, ale pani tytuły mnie rozbroiły... Filmiki były świetne, szczególnie podobał mi się ten o karmieniu piersią. Czeka mnie to za 2 miesiące i cieszę się, że oprócz wszechobecnego kultu Matki Polki z pieśnią na ustach karmiącej dziecko znajduję również tak realistyczne opisy, które pokazują także negatywną stronę macierzyństwa. Dzięki temu mogę się przygotować na to, że nie wszystko jest tak różowe, jak na reklamach... I jak przyjdą trudne dni, nie załamię się, że jestem złą matką, tylko będę wiedzieć, że to wszystko jest normalne :)
Z vloga trafiłam tutaj i przeczytałam pani blog od deski do deski. Planuję również tu wracać, bo naprawdę fajnie się "panią" czyta. A nie piszę tego po to, by się podlizywać, tylko załamałam się po przeczytaniu niektórych komentarzy przy filmikach - rzeczywiście, dostęp do internetu powinien być chyba jednak limitowany w zależności od IQ, bo niektórzy ludzie kompletnie nie rozumieją ironii... Chciałam więc dać pani znać, że wiele czytelników i widzów docenia pani sarkazm :)
witam, zapraszamy, dziękuję za dobre słowo. dla uscislenia: kocham swoje dzieci nad życie. dni spędzam na tuleniu ich, bo nie wyobrażam sobie większej miłości. jestem przeszczesliwa. ale dzieci wstają o świcie, wybudzaja sie w nocy, zawsze czegos chca i nie mam czasu dla siebie. w końcu wyrosna, wiem, ale na pewno wówczas znajdę inny powod do marudzenia. niech żyje inteligencja!
UsuńPani Magdo, SZACUN za to co Pani robi :-) obejrzalam Pani vbloga, jestem mama 2miesiecznego szkraba (chwiliowo uwolnil mnie od niego smoczek cudotworca ;-) i lepiej "urokow macierzynstwa" bym nie ujela ;-) ogladajac plakalam i smialam sie na zmiane.... Trzymam kciuki i wszystkiego najlepszego dla Pani i dzieciaczkow :-)
OdpowiedzUsuńdziękuję.
UsuńDziękuję za zastrzyk pozytywnej energii.
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu Pani bloga mam większą chęć do życia :D
thx.
UsuńJak Cię czytam, droga Magdo, to się zaczynam obawiać macierzyństwa :D A nastał u mnie ten czas, że jak widzę niemowlaka w wózku, to rzucam wymowne spojrzenia na mojego faceta. Już mi się odechciało ;)
OdpowiedzUsuńA tak na poważnie... jesteś cudowną matką i zazdroszczę Ci tej dwójki.
rób, rób, niech nie tylko ja mam gorzej!
UsuńAAA uwielbiam Panią !!!!!!!
OdpowiedzUsuń:)
iza.
najgorsze jest to, ze coraz więcej osób mówi do mnie pani...
UsuńWitam ja tu nowa;) ale zdaje się że na stałe..;) Też mam 2 i całkiem poryczałam się ze śmiechu nad tym życiowym tematem...Macierzyństwa;)))) Jest Pani niesamowita;) Pozdrawiam serdecznie;))))
OdpowiedzUsuń:)
UsuńEj, ale kot już wrócił do domu, co nie? Martwię się, mrozy idą.
OdpowiedzUsuńwrócił, zeżarł dziecku rosół i pokornie sam udał się na wygnanie. niedługo nauczy się sam kopnąć się w zadek.
UsuńPrzeczytałam całego bloga, jednym tchem. Podziwiam Cię za prawdziwość i szczerość do bólu. W pisaniu masz swój styl i umiesz przekazać emocje! Życzę zdrowia dla Waszej czwórki! a dla Ciebie wszystkiego czego potrzebujesz by nadal kochać córki tak wspaniale! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńojej.
Usuńprzeczytałam od deski do deski, od śmiechu do łez :) i zostaje tu n a z a w s z e !!! :D w końcu Ktoś zburzył pomnik Matki Polki, a postawił nowy: Matkijedynej :D
OdpowiedzUsuńpomnik ów natomiast nie był trudny do wyrzeźbienia, albowiem polegał na postawieniu pnia drzewa, wyciosaniu w nim siekierką lekkiego klina na talię (a co!) i przyklejeniu tego klina w miejscu nosa. tak, tak. to ja.
Usuńa do pomnika tego poczęły zmierzać rzesze Wdzięcznych Matek, by oddać hołd i podziękować Matcejedynej za pisanie szczerej prawdy o Naszej codzienności ;D
UsuńMatko, dawno nic nie pisałaś...
OdpowiedzUsuńbabcie fajne są :) zapraszam do nas
OdpowiedzUsuńwww.mamanawygnaniu.blogspot.com
Jak zobaczyłam ten filmik co zmieniła ciąża, to poryczałam się ze śmiechu. Ciekawska moja natura popchnęła mnie do tego, żeby zobaczyć kto Ty jesteś, bliżej się przyjrzeć emocjonalnemu klonowi i znalazła. Przeczytałam wszystko. Dziewczyno jesteś boska. Też mam 2 dziewczynki – 3,5 latkę i 9 miesięcznicę. Też mam zajezdnię. Ale podziwiam Twoją siłę w chorobie starszej córeczki. Nie wiem co ja bym zrobiła i nie chcę się tego dowiedzieć - ale wiadomo - różnie może być. Jak urodziłam pierwszą córkę to ona po 2 godzinach zsiniała i przestała oddychać. Nie była wtedy ze mną – jakaś „miła” Pani obudziła mnie szturchnięciem i wręczyła papierek do podpisania bo „dziecko chore i trzeba leczyć”. „A na co?” „Nie wiem- jakieś problemy z oddychaniem”. Zrobiła mi sieczkę z głowy. Głowy poporodowej zalanej hektolitrami emocji, adrenaliny i innych dzikich hormonów. Wtedy wydawało mi się, ze ona umrze. Wydawało mi się tak przez jakieś dwa dni. A potem okazało się, że to nic takiego. Ale już dużo się we mnie zmieniło. To jak postrzegałam to dziecko, siebie i czas. Jesteś Kobieto silna i mądra. Podziwiam Cię i kibicuję z całych sił. I przestań pieprzyć, że brzydka jesteś. Bo nie jesteś! I naprawdę przestań się przejmować krytyką ludzi, którym brak umiejętności czytania ze zrozumieniem, słuchania ze zrozumieniem i ogólnie z rozumieniem. A facetów to już w ogóle. Ja osobiście mam naprawdę fajnego męża, który jest super tatą – ale to tylko facet. Nie zrozumie. Nigdy nie był mamą i już. Pisz dziewczyno pisz – tak miło to czytać Jak można Ci jakoś pomóc to daj znać. Z czymkolwiek. Pozdrawiam - Monika.
OdpowiedzUsuńdziękuję. można mi pomóc wielbiąc mnie pod niebiosa, wychwalając i takie tam.
Usuńmatko, weno się odezwij, bo zaczynam się martwić.
OdpowiedzUsuńemi, bardziej niż weny i czasu brak mi internetu. ale to się zmieni. a post, który mam napisać ma już chyba tryliard stron, pięć wątków i osiem puent. ale go nie napiszę dziś też, bo zojowina postanowiła być permanentnie głodna, nieodbeknieta, bez kupy i z bolesnymi bąkami. nie chcę się żalić, ale mam podobnie.
Usuń