tydzień w szpitalu. powrót, czyli nieprzespana noc. dziewięć godzin jazdy samochodem w orkanie z dwójką dzieci. w domu siedem stopni. śpimy w kurtkach, we czworo pod pierzyną. szósta rano dnia następnego. teatralny szept: mama, mama, co to jest - ma śmieszny nos i mieszka w tapirarni? powiedziałam, że ja. nie zgadłam. choć myślę, że miałam rację. a przynajmniej fryzurę. o nosie nie wspomnę, to zbyt oczywiste.
zadanie następne było prostsze. mama, narysuj guźca.
love.
w moim wykonaniu rysunek przedstawiający guźca nie różni się niczym od rysunku przedstawiającego sarnę, orła i konia.
a nie, różni się. podpisem.
ha i tak podziw że podjęłaś się wyzwania :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
z moimi dziećmi nie ma dyskusji. w końcu to moje dzieci ;)
UsuńNo co ty?? Guźca nie umiesz narysować? To taka świnia z Afryki:)
OdpowiedzUsuńumiem, umiem. namiętnie rysuję guźce.
Usuń