czytam książki, w których jest więcej obrazków, niż treści.
jem z plastikowego talerza i plastikowymi sztućcami.
piję sok marchewkowy z mikrokubka niekapka przerobionego na kapek, choć bez nakrętki świadczącej o jego nie- bądź kapkowatości.
jeśli wodę, to z butelki z dzióbkiem z wesołymi animowanymi urwisami na etykiecie.
jem pokrojone banany i rozdrobnione mięso w zupie. a także jabłka bez skórki.
zupy jem średnio przyprawione po dorosłemu, a to dlatego, że nie chce mi się iść po pieprz.
notorycznie gram w piłkę. gumową, żółtą z kłapouchym, gumową, czerwoną z wypustkami, gąbkową z pokemonami.
układam puzzle 64 sztuki.
ze dwieście razy dziennie rysuję misia na przemian z kotkiem.
przyklejam naklejki.
odklejam naklejki.
przeprowadzam myszki, pieski, kurki, jasiów i małgosie przez labirynty.
łączę kropki.
koloruję pola z trójkątami na czerwono, pola z kwadratami na żółto oraz pola z kółeczkami na zielono odgadując co może przedstawiać obrazek.
znajduję siedem szczegółów różniących kolejne dwa obrazki.
tańczę do kolęd, piosenek z bajek disneja i my jesteśmy krasnoludki. hopsasa.
oglądam - na ogół w kółko - świnkę peppę, dżejka i piratów z nibylandii, krainę lodu, epokę lodowcową. rzadziej, jakoś pięć razy w tygodniu, roszpunkę, madagaskar i pampaliniego łowcę zwierząt, zwłaszcza odcinek pampalini i tapir.
non stop biegam po domu, tudzież wyskakuję zza drzwi z dzikim wrzaskiem.
tarzam się po podłodze.
udaję że mnie nie widać chowając się za rurą od szamba.
wskakuję na studnię.
zeskakuję ze studni.
zbieram kamienie i patyki.
godzinami grzebię w piaskownicy.
dzielę pluszaki na zwierzęta wiejskie, leśne i dzikie.
bezustannie dmucham balony i niezawiązane oddaję w mniejsze ręce.
rechocząc znajduję balony, by czynność powtórzyć.
puszczam bańki.
zasypiam w łóżku o długości 130 centymetrów. a także na podłodze przy łóżku o długości 120 centymetrów.
udaję, że zjadam plastikowe produkty.
lepię glizdy z ciastoliny.
jako jawną niesprawiedliwość postrzegam więc fakt, że nie mieszczę się w ciuchy w rozmiarze xs.
jedyna ulga, że nie potrzebuję pieluch.
jeszcze.
A ja myslalam,ze to tylko ja tak sie poswiecam,ze to tylko ja tak oddaje caly moj czas. A okazuje sie, ze to chyba tak kazda z nas ma i ze jednak nie jestesmy takie wyjatkowe.....ale chociaz dobrze ze dla naszych pociech Te Jedyne.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńhahahaha rewelacyjny tekst :)))) pozdrawiam serdecznie*** Kasia (ja to ledwo w L się mieszczę, a wygimnastykowana jestem za wszystkie czasy..:))
OdpowiedzUsuńWylatuje z lufy, swoje narozrabia, wydaje się, że wiesz wszystko i nagle ...rykoszet.
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten Twój prywatny zestaw błysków.
Nic nie zmieniaj.
bartek! dziękuję.
UsuńCudowna mama! Ja natomiast stwierdzam, że przez brzuszysko, które mną zawładnęło, robię stanowczo za mało...
OdpowiedzUsuńBoskie... choć mam nieodparte wrażenie, że wtargnęłaś do mojej głowy i napisałaś swój tekst:)
OdpowiedzUsuńBRAWO!!!
Cudowne, tak z przymrużeniem oka ;) ps. znam wszystkie dźwięki wydawnae przez różnorodne pojady....
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, gdzie ta sprawiedliwość :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam. uwielbiam po stokroć
OdpowiedzUsuńAga z www.makeonewish.pl
Dzięki Bogu ja już mam ten okres za sobą(właściwie moje córki)i bardzo dobrze go pamiętam,czasami myślałam że już całkiem zdziecinniałam i dostałam"głupawi"ale nie myśl,że później będzie lepiej...potem są pierwsze miłości naszych pociech i też lekko nie jest!!!Małe dzieci mały kłopot,duże dzieci duży kłopot....coś w tym jest!!!
OdpowiedzUsuńChwila coś mi tu nie pasuje, nie udajesz psa? barana? konia? A najlepiej wszystko na raz? Takie mini zoo ;)
OdpowiedzUsuńAle sprawiedliwości nie ma, nie łudź się ;)
Świetne! Widzę, że jeszcze sporo przede mną i jedynym pocieszeniem będzie to, że udaje mi się zmieścić w rozmiar XS :)
OdpowiedzUsuńUśmiałam się - dzięki za ten tekst :)
:*
OdpowiedzUsuńprzeczytałam "puszczam bąki", jakaż ja jestem niedojrzała. czyli na poziomie.
OdpowiedzUsuń