trzyletnia dziewczynka siedzi na biurku. dynda nogami. jest wysoko, ale nikt nie patrzy. tylko on. on przy biurku siedzi i, choć nikt mu nie kazał, odrabia lekcje. ubrani są śmiesznie. on w sztruksowe spodnie. za krótkie. ulubione. ona w sweterek granatowy. po nim. z jego imieniem wyhaftowanym na piersi. jedli dzisiaj chleb z masłem. chyba. jedli? wchodząc na taboret rano odkluczali drzwi. on odkluczał. do szkoły. ona trzymała go za sztruksy. "nie idź.", "nie zostawiaj mnie tu.", "te spodnie są brudne." - mówi ona. on milczy. "a co ty w tej szkole robisz? musisz iść?" - znów ona. on milczy. on zawsze milczy, chociaż wszystko wie. ale ona wie dlaczego on milczy.
więc ona siedzi na biurku, patrzy na niego i prosi. poczytaj mi. on nie wytrzymuje milczenia. "sama sobie poczytaj!". normalnie by się rozpłakała. ale wie, że to nie działa. nie na niego. on jest inny. jest twardy. jest dobry. jest mądry. więc ona patrzy, jak on pisze. jak on odrabia lekcje. i ona uczy się czytać. ma trzy i pół roku. i czyta.
a potem już zawsze patrzy na niego. co on mówi, co on lubi, co on rysuje, co on uważa. trwa to na tyle długo, aż on uczy ją, że umie i może myśleć sama.
mówi jej to w pociągu, jak jadą sami te kilka godzin. on ma lat osiem, albo dziewięć, ona pewnie z cztery - pięć. to on ją zabrał do dziadków. na pewno im dadzą jeść. dali.
mówi jej to w tramwaju.
mówi jej w sądzie.
mówi jej w szkole.
mówi jej w nowym domu.
mówi jej w internacie.
na koncertach.
w jarocinie.
na komendzie.
przez telefon.
przez zęby.
przez całe życie.
MYŚL!
jestem, kim jestem tylko dzięki niemu.
kocham Cię, Bracie.
bądź szczęśliwy.
nigdy nie zapomnę, co dla mnie zrobiłeś.
dziękuję.
nie mam nic więcej, by Ci dać na urodziny, niż miłość.
Aaach jak bardzo chcialabym miec takiego brata! Mam innego.. mieszka blisko a nie widzielismy sie niemal 4 lata, on nigdy nie mial czasu, nie ma I miec nie bedzie...
OdpowiedzUsuńBardzo chciałam mieć syna i mam,bardzo chcę mieć córkę i wierzę,że będę ją kiedyś miała.I chciałabym,by mój Syn był kimś takim właśnie jak On,Twój Brat...To piękne,kiedy dzięki miłości kształtuje się człowieka ,jej brak może wiele zmienić,więcej wszystko może spieprzyć...Pięknie to napisałaś Matkojedyna,pięknie...
OdpowiedzUsuńBrat cudowny. Życie podłe. Idź z nim do wesołego miasteczka. Poczytaj mu baśnie. Kup watę cukrową. Dziewięć to za mało na bycie dorosłym. Czterdzieści w sam raz, żeby przez chwilę być chłopcem. Od Ciebie. W prezencie. Uściski:)
OdpowiedzUsuńAż mam gęsią skórę. I łzę... Że też ja mam właśnie głupie dylematy, czy zachodzić drugi raz w ciążę. Twoje dzisiejsze słowa podsumowują wszystko...Pozdrawiam Cię ciepło!
OdpowiedzUsuńI co tu zrobic,jak wychowywac by wlasnie moi synowie czuli do siebie wlasnie TAKA milosc?
OdpowiedzUsuńMiłość najfajniej się nosi - ciepła, ale przewiewna, nie gniecie się, nie mechaci. Z miłości się nie wyrasta. Miłość to doskonały prezent :)
OdpowiedzUsuńMam syna i corkę i marzę i pragnę by zawsze byli dla siebie przyjaciółmi i by byli oparciem tak jak Wy dla siebie :)
OdpowiedzUsuńnie można komuś podarować czegoś lepszego niż miłość ...
OdpowiedzUsuńA ja nie mam dzieci, ale blog/vlog bardzo mi sie podoba. usmiałem sie do łez. moze dlatego, że na 3 tygodnie zaprawiono mnie do opieki nad siostrzencami (4 lata i 6 lat), wiec cos niecos wiem na ten temat
OdpowiedzUsuńMoi mili. Większość z nas czytających tego bloga chciałaby spotkać na swej drodze Matkę Jedyną aby ją uściskać czy cośtam. Samo jednak chciejstwo nie wystarczy. Trzeba być bystrym na umyśle oraz mieć sokoli wzrok. Pomaga tez zgranie w miejscu i czasie. To wszystko nie jest takie proste a całość utrudnia sama Matka jedyna!! Obraz swój jaki nam tu maluje jest żałosny... Spodziewamy się przytytej, ślamazarnej szarej myszy w rozciągniętym poplamionym dresie, odblaskiem na włosiu i resztkami pomidorowej na nie dogolonym wąsie. Ja oczami wyobraźni widziałem ją w klapkach kubotach w warzywniaku.
OdpowiedzUsuńJakież więc, wyobraźcie sobie, było moje zdziwienie gdy ujrzałem ją całkiem z nienacka dzisiaj w galerii handlowej w mieście stołecznym Poznaniu...czy tam nie stołecznym, no dużym no! Oczom nie mogłem uwierzyć! Ona, dostojna, jakaś taka podłużna, nie, nie, nie było gleby, podłużna pionowo, zgrabna i dyskretnie elegancka a uśmiechnięta jak słońce! Idzie z dzieciami i z jakimś gościem z żurnala! Najpierw panika! Spierdalam rakiem po schodach ruchomych pod prąd bo się nie godzi widzieć tą że z kochankiem, będzie niezręcznie czyli ambaras! Ależ skąd, a nie inaczej, toż to sam ojciec jedyny taki jak jakis kabaczek czy inny patison. Ło matko mówię Wam i dziecięcia jak świeże racuchy!
Uważajcie zatem bo nie znacie miejsca ani godziny, patrzcie uważnie i rozglądajcie się wszędzie, czy to w Saint-Tropez na jachcie, czy na placu czerwonym, czy też u Luego Witonga na Polach elizejskich kupując zestaw walizek, bo tam też matka bywa. Jednak ostrzegam Was przed takimi spotkaniami. Jestem teraz zmuszony zainwestować w siebie parę stówek choć nie wiem czy to pomoże bo nie dość żem stary to jeszcze dziad...