tak sobie z ojcem jedynym wymyśliliśmy, nie żeby specjalnie, ale jak się zaczęło, to postanowiliśmy kontynuować, że. robimy sobie zdjęcia. w tym samym miejscu, co miesiąc od narodzin nataszy, przez rok. a potem co roku. a potem nadeszła zoja i znowu co miesiąc. siadamy, cykamy i mamy. pamiątkę. natasza urodzona 26 lutego. równiutko co miesiąc, każda fota zrobiona. a zoja urodzona 3 lipca. nigdy, przenigdy nie zrobione kolejne zdjęcie trzeciego. ale się staramy!
czym się różni pierwsze dziecko od drugiego? ano tym, że nie rycz. jak coś chcesz, to chodź. tym, że nie wymuszaj, przecież widzę, że krzywda ci się nie dzieje. tym, że poczekaj, muszę teraz dać jeść nataszy. tym, że jak wujek samolotem leci nad głowami, to macham z nataszą wujkowi, a zoja ryczy pod bzem, bo hałas. tym, że najwyżej ją kot udrapnie. tym, że jak się nie da zjeść, to wypluje, tym, że kładę ją spać i wychodzę. tym, że zna jedną kołysankę i przy niej zasypia, a nie że wszystkie i nie zasypia wcale. tym, że nie ma zabawy, póki nie ma siostry w pobliżu. tym, że jak jesteś głodna to jedz, co jest. tym, że jaki ona ma rytm dobowy? nie wiem. tym, że ile razy w nocy wstała? a ile butelek jest brudnych?
zoja skończyła rok. proszę mnie nie pytać kiedy, ja nie wiem. chociaż odkąd sobie urodziłam liczniki, to łatwiej mi się liczy. i trudniej godzi z liczbami.
każdego dnia, co rano, mój mąż wybiega do pracy. tuli dzieci, tuli mnie i wybiega. zostaję w piżamie, z tłustym włosem, przewracająca naleśniki. wącham łunę za nim i zostaję. tęsknota pachnie. dzieci też nim pachną. wącham dzieci. i czekam na powrót. w międzyczasie obiorę sobie gotowane mięsko z kurzej nóżki, poczytam, poskaczę, posmażę, pokopię w piachu, popchnę wózek, pozbieram, znowu pozbieram i znowu pozbieram. nie pozwolę, wymięknę, pozwolę, pogilgam, zabronię, wytrę łzy, zmienię pieluchę, schowam się za drzwiami, wypiorę, umyję sobie coś, popłaczę. zapomnę, dość często zapomnę, uprasuję, pojadę, wrócę, zjem, pouciekam, połapię, pośpiewam, polulam, pomyję. i za każdym razem się zdziwię kiedy ten rok minął.
przyjęcie robimy w sobotę. pojutrze. nie mam nic. a zwłaszcza pomysłu na prezent.
przecież zoja ma nataszę, to czymże ją zaskoczę?
pięknie, pięknie napisałaś! a ostatnie zdanie - uśmiecham się cały czas :)* kurczę, ilu fajnych ludzi wokół nas.. jak dobrze, że jest net, i że czasem można chociaż z boku "popatrzeć" :) dobranoc
OdpowiedzUsuńmialam to samo jak moja zoja miala rok (tez w lipcu tyle ze 2 lata temu) i jak miala dwa. po co jej zabawki jak ma dstarsze rodzeństwo? i... nic nie dostawala. mozna misia chyba. do tulenia. gorzej jak sie na półkach nie mieszcza w pokoju...to nie wiem wtedy...
OdpowiedzUsuńnajlepszosci!!!
genialnie opisane czym się różni pierwsze dziecko od drugiego! :)
OdpowiedzUsuńI znów mi się oko szkli ;) Dzięki Ci, Matko Jedyna, za to, że jesteś :) I że piszesz :)))
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego dla Zoi :) Niech rośnie zdrowo :*
Różnica między pierwszym, a drugim jest spora, ale między trzecim to dopiero jest jazda (ponoć... empirycznie nie sprawdzałam i nie zamierzam). Ale czytałam gdzieś, ze jak pierwsze dziecko połknie monetę to się jedzie do szpitala i domaga prześwietlenia, jak drugie połknie to się czeka na kupę i sprawdza czy wyszło, a jak trzecie połknie to się mu odejmuje z kieszonkowego :-)
OdpowiedzUsuńWalczę, żeby się dowiedzieć czym się różni pierwsze od drugiego, już tak któryś rok z rzędu, może kiedyś sie dowiem, a teraz chociaż sobie poczytam :)
OdpowiedzUsuńPodobno jak pierwsze dziecko połknie 5 zł to leci się na pogotowie, jak drugie dziecko połknie 5zł to czeka się, aż wyjdzie drugą stroną, a jak trzecie dziecko połyka 5zł to potrąca się je gówniarzowi z kieszonkowego :-)
OdpowiedzUsuńja jestem przy pierwszym, więc co ja tam wiem :-))))
Oj tak :) racja :) też mam dwojke i Kazde jest inne i ja inaczej podchodze do pewnych spraw. Mysle że najlepszym prezentem będzie wspolnie spędzony cały dzień :) może basen może zoo a może piknik? :) wszystkiego co najlepsze :)
OdpowiedzUsuńnajlepszego dla córeczek :)))
OdpowiedzUsuńmłodszym bratem? to dopiero się zdziwi ...
OdpowiedzUsuńPolecam książeczkę "mamoko", może jeszcze nie macie? Ja kupuję ją wszystkim roczniakom w okolicy. Dziękuję za bloga :) Stawia mnie do pionu i motywuje.
OdpowiedzUsuńEee... a po co ją będziesz zaskakiwać? Może Ona wcale niespodzianek nie ceni, hę? Bo chłop mój nie ceni, dajmy na to.
OdpowiedzUsuńDobry dzień w urodziny. Zwykły, znaczy się. Nie każdemu dany. Zwłaszcza kobiecie, co swe urodziny wyprawia. Kiedyś ją to czeka. To niech się cieszy dziecko, póki ma.
Spokój święty. Zacny towar.
Uściski.
OdpowiedzUsuń