raz po raz strzeli mi do łba jakaś myśl i ją zrealizuję nie wiedzieć czemu. spośród pierdyliona myśli, jakie nieustannie mi przemykają przez głowę wybiorę akurat tę jedną. z tych tysięcy mentalnych eksplozji wybieram sobie swoją supernową i czekam na spektakularne pierdolnięcie. i raz po raz okazuje się, że intuicja bywa upośledzona, miała kaca albo wczasy.
na przykład przycięłam sobie w podstawówce grzywkę. nie dość, że na mokro, to jeszcze naciągając ją na maksa, a biorąc pod uwagę, że była to prawdopodobnie jedna z pierwszych grzywek w moim życiu, tak więc wyglądałam jak krystel karington, z tym, że na wiejskiej potańcówce. głupi pomysł.
żeby sobie przyspieszyć przebiórki na scenie, układam sobie raz po raz ciuch w taki sposób, żeby tylko w niego wskoczyć i wyjść do ludzi. niestety nigdy nie pamiętam jak sobie poukładałam i zanim znajdę górę, dół, przód, tył, albo cokolwiek, co może pomóc mi zidentyfikować co to jest i co mam z tym zrobić, mijają długie sekundy, a ja jestem zamotana w szmatę i rozrywając ją na jakimś szwie, wychodząc bez ładu i składu, powtarzam w środeczku w kółko: głupi pomysł.
choć wstyd się przyznać, za dzieciaka związaliśmy psu przednie łapy szmatkami i patrzyliśmy jak sobie poradzi. skakał. bardzo głupi pomysł. i nie tłumaczy nas nawet to, że pies był nasz i raczej głupawy. głupi, głupi pomysł.
robiłam gorsze rzeczy, na których wspomnienie mnie telepie. głupie, kretyńskie pomysły.
poszłam w sobotę na pocztę. w małym mieście. głupi pomysł. wszyscy przyszli.
kiedy stałam w długim ogonku, rozejrzałam się po ludziach. mój socjologiczny samozwańczy nos się wyostrzył i jął węszyć. pan, pani, spodnie, buty, gorąc, powolne ruchy pani w okienku, która - jestem pewna - przez cały ten dzień powtarzała sobie 'dyżur w sobotę - głupi pomysł'.
dwaj mężczyźni. młodzi. chłopcy wręcz. tacy, co po nich widać, że cały tydzień było dużo pracowane, a wczoraj dużo pite. włosy z nutrii na głowie, gęste, nieszczotkowane i nieprzycinane dawno, takie z kędziorami na karku. dresy ortalionowe i widać, że siedziane na murku było. i ci dwaj mężczyźni podchodzą do okienka i mówią 'dzień dobry, my zamawialiśmy paczkę z internetu, na stronie jest napisane, że od wczoraj paczka jest u was, a do nas nie doszło awizo, a tam jest biżuteria, bo nasza mama ma dzisiaj urodziny'. uśmiechnęłam się i skarciłam.
ocenianie ludzi? bardzo głupi pomysł.
tak. pozory mylą. bardzo często mylą. najwazniejsze to umiec sie przyznac do błednego ich oceniania. gdy się czasami zdarzy :)
OdpowiedzUsuńAga z www.makeonewish.pl
Bardzo, bardzo, bardzo głupi pomysł.
OdpowiedzUsuńŻycie. Zwyczajność. Zwykła ludzka przypadłość. :)
OdpowiedzUsuńOj tak. Ile razy się zdziwiłam. Nie mniej też zawiodłam. Fajny, pozytywny wpis;-)
OdpowiedzUsuńOcenianie innych to w ogóle głupi pomysł. Zgadzam się. Uśmiechy!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńKażdemu chyba się zdarza :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga :)
http://blogiparentingowe.blogspot.com/ :)
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń