poniedziałek. czwarta rano. córeczko, wstawaj, musimy jechać do warszawy. dobrze, mamo.
córeczka wstaje. córeczka jest wspaniała.
w samochodzie. córeczko, pośpij, bo przed nami ciężki dzień. córeczka śpi.
dziesiąta rano. córeczko, zjedz rosół, bo potem nie będziesz mogła jeść, ani pić, bo masz zabieg.
córeczka je. pije wodę pod korek.
córeczko, chodź, pobierzemy krew. córeczka idzie do zabiegowego.
jedenasta. mamo, mogę pić? nie możesz. nie pije.
dwunasta. mamo, mogę pić? nie, córeczko. nie.
trzynasta, czternasta, piętnasta, szesnasta. mamo, mogę jeść, pić? jestem głodna, mamo. nie, córeczko, nie możesz.
kroplówka.
jestem głodna, chcę pić.
już, już, córeczko, wytrzymaj jeszcze trochę. zaraz będziesz miała zabieg.
zaraz przeciąga się do 22:36. do tej pory dziecko płacze z głodu, z pragnienia. w tym czasie inne dzieci pod czujnym okiem chirurga, na którego czekamy, walczą o życie i zdrowie.
jest 23:30, wciąż poniedziałek. córeczka się wybudza. jest bardzo dzielna, znosi wiele już od dwóch lat, jednak i ona ma swoje granice. popada w rozpacz. narkoza, ból, płacze, krzyczy, prosi. nie mogę otworzyć oczu, mamo, a tak chcę, jestem głodna, boli, nie trzymaj mnie za ręce, to boli, bardzo boli, mamo, bolą mnie nawet łokcie. nie mogę wstać, chcę wstać. mamo, przytul mnie, ale mnie nie dotykaj.
nie może oddychać z płaczu. idziemy na swój oddział.
wracaj już do nas, dziecko, proszę. uspokaja się na pół minuty, bo jest wspaniała. za chwilę znów popada w płacz. krzyczy. nie mogę jej przytulić, nie mogę jej wziąć na ręce, nie mogę jej dotknąć, żeby nie sprawić jej bólu. nie dostała przeciwbólowych. nie wiem dlaczego, powiedziano nam, że dostała. gdybym tylko wiedziała, pozwoliłabym jej płakać i krzyczeć jeszcze głośniej. po lekach przestaje ją boleć. nie może złapać tchu przez kilka godzin. tak mija nam noc.
wtorek rano. boli. mamo, boli.
jeszcze trochę, córciu, wytrzymaj.
wytrzymuje. aż do zmiany opatrunków. wtedy ból bierze górę i moje dziecko, moje przecudowne dziecko, które potrafi znieść wszystko, wyrywa się, kopie i rzuca z bólu. trzeba zmienić opatrunki. więc na jej krzyki "mamo, ratuj mnie, mamo, ratuj mnie, mamo, ratuj mnie", jedyne, co robię, to trzymam jej ręce, żeby się nie mogła bronić. twarz wykrzywia mi grymas bólu. boli mnie dusza. boli mnie, że musimy z ojcem jedynym ją trzymać, żeby ktoś mógł jej sprawić jeszcze większy ból. dla jej dobra.
idziemy na zupę. zasypia podczas dwuminutowego marszu. ręce podkłada pod brodę, wtedy nie boli. śpi mi na rękach. jest mokra od łez i potu. ja też.
w międzyczasie, w zasadzie pomiędzy jednym bólem, a drugim, wręcza mi laurkę, na której narysowała siebie i swoją młodszą siostrę.
wszystkiego najlepszego, mamo, to jest to, co najbardziej lubisz.
zasypia, patrzę na tę kartkę i mogę się wreszcie naprawdę rozpłakać. jeszcze tylko pięćset trzynaście kilometrów w samochodzie i będziemy u babci.
wtorek wieczór. jesteśmy u babci.
wchodzę do ciemnego pokoju, patrzę na wspaniałą śpiącą młodszą córeczkę. 26 maja. moje święto.
myślę o swojej mamie. nawet nie miałam kiedy pojechać na cmentarz.
łzy kapią mi na policzki.
ratuj mnie, mamo. ratuj mnie, mamo. ratuj mnie, mamo.
popłakałam się.... zdrowia życzę. Dużo zdrowia.
OdpowiedzUsuńto cios poniżej pasa... mamo ratuj ratuj mnie !
OdpowiedzUsuńTez sie poryczalam... Zdrowia Nataszko, zdrowia!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńzdrowia! niech ten Wasz koszmar jak najszybciej dobrze się skończy.
OdpowiedzUsuńNie da sie nie plakac... i juz sama nie wiem czy bardziej z rozpaczy nad tym jakie to wszystko niesprawiedliwe i straszne, czy z refleksji nad tym, jak to my - mamy zdrowych dzieci - niewiele o zyciu wiemy....
OdpowiedzUsuńNie musialas byc u mamy... byla przeciez z Wami caly ten dzien....
Kochani cierpię razem z Wami. A tego zasranego bólu niechaj Wam już przestaje przybywać. Życzę Wam jego końca.
OdpowiedzUsuńoch, płaczę wraz z Tobą
OdpowiedzUsuńz całego serca życzę Wam dużo zdrowia i dużo siły
cudowna Córeczka...
OdpowiedzUsuńKochana jest :) ..pozdrawiam serdecznie.. ale rozumiem te francowatą bezsilność i czekanie na zabieg z głodnym dzieckiem, czekaliśmy tak dobę przed zabiegiem, który się opóźniał, opóźniał...ja płakałam z bezsilności młody z głodu ale jak potem zobaczyłam jego sprint z całym oprzyrządowaniem kroplówkowym bo na drugim koncu korytarza poczuł zapach lurowatej zupy :))
OdpowiedzUsuńCudowna Córeczka i Cudowna Mama.
OdpowiedzUsuńŻyczę Wam dużo zdrówka i sił. Jesteście MEGA Dzielne. Mam adoptowanego synka 7 letniego, choruje na autyzm, ale te zmagania nasze z chorobą są niczym w porównaniu do Waszej walki.
Trzymaj sie takich "laurkowych" momentów. Zycze Ci duzo, duzo sily. A najbardziej to oczywiscie zycze córeczce zdrowia.
OdpowiedzUsuńWzruszyłam się, ehh ciężkie to patrzeć na cierpienie własnego dziecka, bądź dzielna matkojedyna! A dziecię twe niech będzie zdrowe! Trzymam kciuki
OdpowiedzUsuńJa pierdzielę, a miałam być twarda, miałam się nie poryczeć! Przecież wiem, na co cię matkojedyna stać. Nie wyszło, jak zwykle, mi nie wyszło...
OdpowiedzUsuńJesteś wspaniałą matką i masz cudowną córkę.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Was i dziękuję, że miałaś siłę o tym pisać, bo Twoja historia otwiera oczy.
Życzę Wam zdrowia, siły i wytrwałości. Wierzę, że Wasza historia będzie miała happyend, bo na to zasługujecie.
Będę o Was myśleć.
Nie przeczytałam do końca - nie dam rady .
OdpowiedzUsuńSily Wam zycze. Nic wiecej nie potrafie napisac...
OdpowiedzUsuńPrzesylam Wam dużo siły...trzymajcie się dziewczyny!
OdpowiedzUsuńOpatulam Was mocno ciepłymi myślami (krążą wokół Was jak te łzy pod zaciśniętymi powiekami).
OdpowiedzUsuńTrzymajcie się dzielne i wspaniałe dziewczyny.
Ściskam mocno! Ocieram łzy i biegnę bawić się z córką. Zdrowia życzę!
OdpowiedzUsuńWspółczuję. Obyć kolejne święta były przepełnione jedynie radością i uśmiecham na waszych twarzach
OdpowiedzUsuńBrakuje mi wyobraźni, żeby sobie wyobrazić.
OdpowiedzUsuńSamo czytanie rozszarpuje na strzępy.
Ściskam Was gorąco, nie dotykając!
Przytulam... Cóż mogę więcej?!...
OdpowiedzUsuńNie da sie nie plakac, ale to nie o nasze lzy chodzi.:/
OdpowiedzUsuńDuzo, duzo sil...
Dopiero dziś do Ciebie trafiłam. Przeczytałam bloga od deski do deski. Natasza wyzdrowieje! Nie moze być inaczej! Mam nadzieje, ze niebawem spokojnie we czworke bedziecie mieli duzo czasu w domu.
OdpowiedzUsuńSpieprzaj bolu, zdrowie wracaj do Nataszki! Placz Matko, bo wszyscy placza...Sily
OdpowiedzUsuńP.S. Myslalam o Nataszy, patrzac na morze, bo wiem, ze jednym z jej marzen jest moc znow plywac i karmic wieloryby. Sle duzo enrgii
Brak słów :(
OdpowiedzUsuńTulę Was mocno.
Obie jesteście wspaniałe...Dzielne Dziewczyny <3
Brak słów :(
OdpowiedzUsuńTulę Was mocno.
Obie jesteście wspaniałe...Dzielne Dziewczyny <3
nie wiem co mam napisać. co ja mogę? co mogę? mogłabym się pomodlić, i pewnie to zrobię, ale czasami zastanawiam się czy jest sens. czy jest BÓg skoro pozwala maleńkim dzieciom na takie cierpienie. życzę Wam sił i zdrowia. Mam nadzieję, że ta gehenna się niedługo skończy.
OdpowiedzUsuńjestem z Wami
Aga z www.makeonewish.pl
Pierwszy raz tu weszłam...
OdpowiedzUsuńOgromnie wstyd mi i żal, że musicie przez to przechodzić. Akceptować ból ponad miarę, żeby było dobrze.
Niech czas mija. Zabiera ból. Niech wraca zdrowie.
Lzy mi leca jak grochy. Matko jedyna wspolczuje Ci z calego serca. Duzo sil dla calej waszej rodziny zycze. Niech ten koszmar wreszcie sie skonczy....
OdpowiedzUsuńDopiero teraz miałam chwilę... Siedzę i wyję. Razem z Wami. Matko, jak strasznie mi Was żal. Okropnie! Żal mi okrutnie, że musicie znosić taką masakrę. Nadludzkie cierpienie. Przytulam Was bardzo mocno!<3<3<3
OdpowiedzUsuńMatko Jedyna, nic nie piszesz.... Jak sie Nataszka czuje?
OdpowiedzUsuńdokladnie jest tak jak to pisalas..plakalam czytajac to i placze bo przezywam to samo co wy..moj syn tez choruje na histiocytoze(nie moge sie doczytac na jaka odmiane choruje twoja corka ?)..modle sie za was..
OdpowiedzUsuńnapisz proszę do mnie na priv.
UsuńCzytam .... czytam i placze !!!
OdpowiedzUsuńWiem co przechodzi twe dziecie i wiem jak boli cie kazdy centymetr twego ciala gdy ona cierpi....
Wiem bo przeszlam to samo.... wiem bo sama tak cierpialam... nigdy nie jest latwo... ale wyjdziecie z tego !!!
Ja juz nie cierpie ... jest lepiej... chodz czasem w nocy sen przypomni te straszne momenty... ale to juz tylko sen !!!
I wy juz niebawem bedzie miec tylko ''bol-jako sen'' a rano bedzie slonce i jej radosny usmiech :)
Zdrowiej malenka :) a ty silna kobieto nie przestawaj NIGDY byc tak wspaniala :*
Płaczę i myślę jaka Pani córeczka jest dzielna to pewnie po rodzicach...życzę zdrowia i wysyłam duuuuużo ciepła niech Was ogrzeje w ten mroczny czas..
OdpowiedzUsuń