z racji wykonywanego zawodu, niemal od dwudziestu lat szwendam się po hotelach. rożnej maści. bywają pięciogwiazdkowe wypasy oraz mówiąc najprościej - burdele. zdarzało mi się spać w pokoju, w którym mieściło się tylko łóżko, a za oknem migał neon i lampki choinkowe. zdarzało się spać u ludzi w domach, w pokojach gościnnych muzeów i pod baldachimem. zdarzało się spać w apartamencie i schowku na miotły.
toteż realizując wygraną w blogu roku tygodniową podróż do czterogwiazdkowego hotelu, nie jarałam się szczególnie. mniej więcej obycie mam, a jak nie, to dopytam. wszak najlepsza mapa to własna japa.
przyjechaliśmy z ojcem jedynym na miejsce głodni, stąd wpadliśmy na szalony pomysł, by pójść do restauracji coś zjeść. ponieważ nie jemy mięsa, jesteśmy chyba jakąś kategorią podludzi, których góralski top chef nie poważa, a już na pewno nie rozumie. zamówiliśmy wszystkie dwa dania bez mięsa, jakie były w karcie, więc sałatę z grzybami i smażony ser. przy czym okazało się, że ser jest zawinięty w szynkę, ale pani kelnerka zagadała z kucharzem, by nie był. i nie był. był za to zawinięty w niejadalną skorupę o konsystencji przypominającej panierkę, a aromacie przypominającym wylewanie asfaltu latem. hm. potem poszliśmy do saunarium składającego się z pięciu saun, ale działała jedna.
dwugwiazdkowy hotel na obrzeżach monachium, w którym natasza zgubiła lalkę, a którą potem odesłali, a w którym spaliśmy sześć godzin w drodze do domu z wakacji był kilka razy lepszy niż ten, do którego nas teraz rzuciło.
już w myślach ostrzyłam język, by opisać to miejsce, aż poszłam spać i rano wstałam i hotel zaczął się odradzać jak feniks z popiołów. na śniadanie bowiem jest sześć dań na ciepło, w tym przynajmniej dwa bez mięsa, warzyw niektórych nie potrafię nazwać, owoce - tylko nazwać, do tego ciasta, pieczywo własnego wypieku, serki góralskie i tak dalej.
jest czysto, ciepło, miło i blisko w góry.
na obiad mamy taki wybór, że uznaliśmy, że nie jemy wszystkiego, bo nasze ciała zwariują, mózgi oszaleją, a żołądki się zgubią co trawić.
wieczorami chodzimy do term, więc siedzimy w ciepłej wodzie na dworze z widokiem na tatry. na basenie jest barek i strefa relaksu. cały czas jesteśmy w jakimś teledysku disco polo.
dziś natomiast poszliśmy do sauny. w życiu nie spodziewałam się doznań ekstatycznych z powodu, że się spociłam. przyszedł pan, przywitał się słowami "dobry wieczór, jestem jasiek i poprowadzę dla państwa rytuał saunowy". równie dobrze mógł powiedzieć "cześć, jestem jasiek i zabiorę was dzisiaj do piekła, a wy będziecie jęczeć z zachwytu". cóż ten człowiek wyprawiał. niby machał ręcznikiem i lał wodę na kamyki. niby.
z tym że. lał wodę, co pachniała jabłkami z cynamonem, z ręcznikami wirował jak jakiś nagi derwisz, muzykę włączył taką, że od razu morda mi się cieszyła, a jak w kulminacyjnym momencie pierdolnął wiadrem lodu o sufit i ten lód spadł na mnie jak jakieś kurwa wybawienie, to faktycznie pisnęłam z ekstazy. oczywiście bez wiadra pierdolnął. samym lodem. na początku miałam lęki, że jebnie mnie mokrym ręcznikiem w ryj, ale byłam w takim stanie, że nawet z tego bym się ucieszyła.
teraz oczy mam bielsze, bo mi się białka ścięły, powiedzenie "pot po dupie cieknie" zyskało na autentyczności, a na koniec spadł mi ręcznik, bo wypociłam cycki.
ale warto było.
Uwielbiam 😀
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKurwa wybawienie - mistrz:) teraz mieliście z 7 randek co? Ale nadrobiliście, że hoho
OdpowiedzUsuńpiękne !!!
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńnajlepsza :)
Białka Tatrzańska? Mój mąż nie lubi bo mówi ze tam muzyka Zen:)
OdpowiedzUsuńBiałka Tatrzańska? Mój mąż nie lubi bo mówi ze tam muzyka Zen:)
OdpowiedzUsuńJest 3.58. Piknęła mi komórka, że przyszedł mail lub messenger na fejsie. Paczę... matka jedyna. Czytam i ryczę. Niekoniecznie ze šmiechu. Z radości, że ktoś jest szczęśliwy.
OdpowiedzUsuńdziękuję za łzy radości - ze śmiechu :)
OdpowiedzUsuńJak to Jasiek z pode Tater potrafi szoł zrobić ;)
"na początku miałam lęki, że jebnie mnie mokrym ręcznikiem w ryj, ale byłam w takim stanie, że nawet z tego bym się ucieszyła." ju mejd maj dej :*
OdpowiedzUsuńAga z www.makeonewish.pl
Uwielbiam, zrobiłaś mi dzień !!! :) uważaj lub nie jak Ci tam pasuje,ja po weekendzie we dwoje ( dzieć u dziadków) przyjechałam we troje jak się okazało jakieś 4 tyg. później ;)
OdpowiedzUsuńo matko z córką, już zazdroszczę owego jaśka... :)
OdpowiedzUsuńPadłam i się turlam :)
OdpowiedzUsuńUch jak się uśmiałam 😂
OdpowiedzUsuńhaha, nie sądziłam, że da się wypocić cycki i mieć bielsze oki z powodu ściętego białka! Duuużo mnie uczy Twój blog, zatem okrzykuję go blogiem edukacyjnym! :p
OdpowiedzUsuńO Matko Jedyna ale dalas czadu. Ty to potrafisz czlowieka na weekend nakarmic.... De Besciak z Ciebie...
OdpowiedzUsuńWyobrazilam sobie Jaska robiacego ekstaze, prawie sie posikalam :D
OdpowiedzUsuńjuż dawno się nie śmiałam w głos.
OdpowiedzUsuńDziękuję
nagi derwisz jebnal lodem-no zawylam ze smiechu od wizualizacji:):)
OdpowiedzUsuńCudne:)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńprawie się posikałałam...
OdpowiedzUsuńo boszzz... miałam takie same odczucia na rytuale, szczególnie te ręcznikiem w ryj ;))))
OdpowiedzUsuńo boszzz... miałam takie same odczucia na rytuale, szczególnie te ręcznikiem w ryj ;))))
OdpowiedzUsuńpadłam :D
OdpowiedzUsuńGenialne, siedzę w kolejce u lekarza i czytam po kolei wszystkie wpisu.30 minut i kilka razy łzy mi się zakręcony, raz mało nie popłakalam a na tym tam prychnelam śmiechem że się zasmarkałam i oplułam. Chyba powinnam zmienić gabinet :-) dzięki!!!!
OdpowiedzUsuńŚwietne
OdpowiedzUsuńŚwietne, dzięki że dzięki tobie prychnelam śmiechem, osmarkalam się i oplułam siedząc w kolejce u lekarza. Mina reszty bezcenna... ;-)
OdpowiedzUsuńranyy...posikałam się z córką do bólu...
OdpowiedzUsuńNadal płaczę ... Od wieków się tak nie śmiałam ! Przy mokrym ręczniku wymiękłam ...
OdpowiedzUsuńNadal płaczę ... Od wieków się tak nie śmiałam ! Przy mokrym ręczniku wymiękłam ...
OdpowiedzUsuńDzieciaki są świetne!
OdpowiedzUsuń