moje życie nie różni się niczym od życia każdego. trwa.
kiedy akurat nie wiszę między drzewami, na których rośnie melancholia, niemoc, smutek, a o które wieczorami ociera się włochata depresja, wtedy następują eksplozje zdarzeń. supernowe przygód.
wychodzą spod ziemi osobliwe przypadki, a na smyczach trzymam skrajności i czasami w którąś stronę mnie szarpnie - a to euforia, a to zwykły, szczekający, gryzący po łydkach wkurw.
po prostu.
wczoraj przyleciałam z nataszą do warszawy. chciałyśmy wsiąść do taksówki korporacji, z którą zawsze jeździmy. patrzę, że kierowca ma zamiar zapalić papierosa, więc, żeby nie zmarnował szluga, lecę biegusiem powiedzieć, że chcemy jechać. a pan mi na to, że on nie jest pierwszy. dwie taksówki przed nami z innej korporacji. chcę z tą, bo jest najtańsza. pytam więc czy nie ma zamiaru nas zabrać. a on, że są inne taksówki. a ja, że chciałam mu dać pracę, której on nie chce. a on, że czemu krzyczę. a ja, że chcę jechać! a on, że krzyczę. a ja, że i chuj.
nie mówię tak przy dziecku. zresztą, przy minus sześć i pół zazwyczaj nie mówię nic. trwało to wszystko zaledwie parę sekund. wtem otwiera się okno następnej taksówki. z innej firmy. pan uprzejmym tonem mówi: proszę, niech pani wsiądzie z dzieckiem.
natasza usadawia się na siedzeniu, przypinam ją, pan, że chyba daleko nie jedziemy, ja że raczej daleko, bo do centrum zdrowia dziecka, natasza jęczy, że ją stopy swędzą, ja próbując rozebrać z kurtek siebie, ją, jakoś się rozpakować z tego wkurwa, zrzucam jej buty z nóg, drapię, ona jęczy, że nie tu, ja jęczę, żeby się sama drapała, pan kierowca dyskretnie ściąga jej buty z czyściutkiego dywaniku między siedzeniami, na który je niedbale rzuciłam. rozpakowałam barłóg, nawet kompaktowy plecak zajmuje trochę miejsca, ubrana jestem na cały dzień podróży i targanie po szpitalu nataszy, więc raczej dżinsy i bluza, wszystko mi wypada, wszystko próbuję upchnąć w plecaku, jedziemy. pan mówi, że zaostrzyły się przepisy i trzeba mieć fotelik dla dziecka, więc jak nas złapią, to on ma pięćset. w swojej wspaniałomyślności palnęłam z resztką wkurwa, żeby jechał tak, żeby nas nie złapali, na co pan w bardzo miły sposób mi odpowiedział, że ma przyciemniane szyby i nie widać kto jedzie.
rozejrzałam się, ach tak.
pan ma przyciemniane szyby, porządek, skórzane siedzenia, nienaganną fryzurę, białą koszulę, eleganckie spodnie i coś do powiedzenia.
"nie może być tak" - zaczyna - "żeby papieros był ważniejszy od człowieka. od matki z dzieckiem na mrozie".
natasza nadal jęczy.
pan daje jej kartkę, długopis i prosi, by narysowała jego taksówkę. natasza przeszczęśliwa rysuje. nic jej nie swędzi, mnie trochę swędzi, jak zobaczyłam nas ubłocone w bardzo eleganckim pachnącym wnętrzu z przystojnym mężczyzną za kółkiem.
od słowa do słowa zaczynamy rozmawiać. z plecaka w domu wyjęłam wszystkie zbędne rzeczy, na szczęście z głowy nic nie wypakowałam. mam głęboką nadzieję, że swoimi słowami nadrobię chaos, jaki wprowadziłam panu w życie od rana.
natasza skończyła rysować taksówkę. "ale ładna" - chwali pan. dziecko wtula się w moje ramię i zawstydzone pod pachę mi szepcze "dziękuję". jest naprawdę ładna. i taksówka, i natasza. jest uśmiechnięte słońce, jak w życiu. na dole podpis "natasza".
pan pyta z klasą czy może wiedzieć co jej jest. ja, zwyczajnie odpowiadam, że onkologia. że chemioterapia od trzech lat.
pan, trzymając jej rysunek, zamarł. "nie wiem co powiedzieć" - zaczął. "nic nie trzeba mówić" - uśmiecham się, jeszcze umiem - "żyjemy, radzimy sobie, jest dobrze".
"natasza" - mówi pan z taksówki - "powieszę ten rysunek w moim domu, żeby mi przypominał o tobie. i jeśli ktokolwiek będzie mówił, że mu źle i czegoś mu brak, to mu powiem, żeby nie marudził".
ja się wzruszyłam, pan ma szklisty głos. popłakalibyśmy sobie, ale może innym razem.
"wie pani, ja jestem anonimowym alkoholikiem i narkomanem." - opowiada - "dziesięć lat byłem na dnie. teraz każdy dzień zaczynam na kolanach prosząc boga, by działa się jego wola, bo moja już się działa i nie było dobrze. postanowiłem sobie, że codziennie będę robił dwa dobre uczynki. choćby to było podanie kurtki kobiecie. co dzień wysyłam znajomym jakieś dobre słowa. szukam odpowiednich myśli i wysyłam esemesy".
przez nas ma jeden naprawdę duży dobry uczynek za sobą.
jedziemy prawie godzinę, naprawdę jest o czym mówić. pan robi telefonem zdjęcia wisły, żeby pokazać mojej córce. ma dwóch synów, starszych niż moje dziewczyny. mówi, że chce napisać poradnik jak zarabiać na taksówce. że codziennie sprząta auto, zakłada do pracy białą koszulę, dba o fryzurę, o siebie, jest pachnący. nauczył się rozmawiać z ludźmi w taksówce. nauczył się słuchać. ma zaklejony plastrem palec - to blizna pośpiechu, kolejna, mówi. pan jest chyba młodszy ode mnie.
"wie pani, dobro wraca". wiem. bardzo to wiem. wszystko wraca. ja bardzo chcę, żeby było to dobro. "wczoraj wiozłem niewidomego, krótki kurs, jakieś tysiąc pięćset metrów. trzynaście złotych. postanowiłem, że nie wezmę od niego pieniędzy. że to będzie mój dobry uczynek. nie chciał się zgodzić, ja nalegałem. w międzyczasie kliknąłem w ciemno następne zlecenie. kiedy w końcu przekonałem go i wysiadł, sprawdziłem to zlecenie. kurs do włocławka za tysiąc złotych".
mam ciary na rękach, każde słowo zamienione z tym człowiekiem jest wartościowe. dostaję książkę z dobrymi myślami.
w końcu podjeżdżamy pod centrum zdrowia dziecka.
"ile pani płaci zwykle za kurs? bo moja taksówka jest klasy biznes".
teraz to widzę. nieskazitelny porządek, jakość, skóra, zapach, woda do picia dla pasażerów, dyskrecja, poziom rozmowy z panem, przyciemniane szyby i odpowiednia cena za kilometr.
mówię, ile płacę zazwyczaj.
pan chce ode mnie tyle samo.
zakładam swoją kurtkę, opatulam nataszę, plecaki na plecy, pan wysiada otworzyć nam drzwi, jest wysoki, przystojny, dobrze ubrany.
wieczorem orientuję się, że wydał mi o dychę za dużo. nie wiem czy to kolejny dobry uczynek, czy niedopatrzenie.
mówiłam, że o nim tu napiszę. jeśli tu zajrzy, to chcę podziękować. i obiecać, że jeśli chce, pomogę mu napisać książkę. tyle umiem, mogę i chcę zrobić sama.
bo dostałam od niego nie tylko bezpieczny, miły i dobry kurs taksówką, ale przyspieszony kurs rozwoju zakończony konkluzją: to od ciebie zależy, którym taksówkarzem w życiu jesteś.
podziękuj i ode mnie temu człowiekowi
OdpowiedzUsuńryczę....
OdpowiedzUsuńspotkałyście człowieka, po prostu człowieka. człowiek to wielkie słowo, wielu aspiruje do tego miana, niestety nigdy na nie nie zasłużą. smutne tylko to, że normalne, ludzkie zachowanie, tzw. ludzkie odruchy, tak bardzo dziwią. są obce, śmieszne, nieopłacalne dla tych wszystkich aspirujących.
OdpowiedzUsuńWzruszające... Jednak są jeszcze dobrzy ludzie na tym świecie
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń😍
OdpowiedzUsuńi ode mnie
OdpowiedzUsuńPiekny czlowiek! Matko Jedyna, zycze tylko takich na swojej drodze poznawania! Tego z papierosem olewamy.
OdpowiedzUsuńGdy moja starsza córa zaczela chorować i ja niemal równo z nią w sposób przyspieszony przebiegla w naszym zyciu kto jest jakim"taksówkarzem".Najciekawsze jest to ze tym klasy biznes byli naj cz esciej skromni przypadkowi ludzie,a tzw znajomi...szybko się wykruszyli prócz kilku niezlomnych przyjaciół.
OdpowiedzUsuńKlasa człowiek. Nawet trzy klasy.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci Matko Jedyna i Panu Taksówkarzowi też bardzo.Takich słów mi było trzeba jak wody...od bardzo dawna wszystko wydaje się do dupy...
OdpowiedzUsuńWyruszyłam się...
OdpowiedzUsuńŚwietny facet. .. i świetna historia ☺
OdpowiedzUsuńSzacun dla tego Pana :)
OdpowiedzUsuńI dla Ciebie, kochana, za konkretny i cholernie wartościowy opis! (jak zwykle zresztą, ale ten przemawia do mnie bardzo mocno)
No i ryczę. Ja wiedziałam, że tak będzie. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńWzruszyłam się. Bardzo... <3
OdpowiedzUsuńMatkojedyna, bardzo absorbujący tekst... W śród taksówkarzy jest niepiana zasada, że na postoju kurs bierze ten co stał dłużej.
OdpowiedzUsuńna lotnisku jest sześć stanowisk dla rekomendowanych taksówek. są trzy korporacje. po dwa miejsca na jedną firmę. wsiada się do której się chce.
Usuńto trochę inne zasady niż normalnie w mieście.
Ryczę....eh...
Usuńi ode mnie :)
OdpowiedzUsuńwzruszające. Niech się Panu dobrze w życiu dzieje. I Wam, oczywiście :-)
OdpowiedzUsuńDobry uczynek tym tekstem mi uczyniłaś. Bardzo potrzebuję takich opowieści: dobrych, w słusznej sprawie i że chce się żyć. Pomimo, że czasem jest niełatwo.
OdpowiedzUsuńPiękny tekst <3
OdpowiedzUsuńDziękuję za małe światełko w dużej ciemności zwątpienia.
OdpowiedzUsuńDriver życia .....
OdpowiedzUsuńJestem z Włocławka - rozczuliłam się podwójnie .
Niech dobro nas otacza i tego miłego pana też .
Miałam to samo. Serce biło szybciej. :)
UsuńDobrze, że są na świecie dobrzy ludzie, i bez znaczenia jest to kim byli wcześniej. Warto być dobrym :)
OdpowiedzUsuńFantastyczny człowiek , fantastyczna Ty , że potrafisz czerpać mądrość z takich ludzi . Buziaki dla Ciebie i dziewczynek 😙
OdpowiedzUsuńWracasz wiarę w ludzi. I ucałuj Nataszę.
OdpowiedzUsuńPodaj dalej życzliwość
OdpowiedzUsuńŚcisnęło mnie w gardle. Panie Kierowco, niech się Panu w życiu wiedzie jak najlepiej!!!
OdpowiedzUsuńDzięki, że opisałaś ten kurs, Matko Jedyna.
Szanowny Panie Taksówkarzu! Niech Pana Bóg błogosławi.
OdpowiedzUsuńPięknie jest słuchać i słyszeć, mówić i być słuchanym. Pięknie jest pisać tak by o tym mówiono. Tak mówiono aby inni chcieli słuchać.
OdpowiedzUsuńWierzę że Natasza wygra.
Już wygrała.
Dziękuję Wronka.
wszystko zamarło i nastała cisza, kiedy czytałam ten tekst..... a teraz nadeszła eksplozja radości ...... że spotykamy jeszcze tak bezinteresownie dobrych ludzi. :))
OdpowiedzUsuńJa też wierzę, że dobro powraca... Chcę wierzyć....
OdpowiedzUsuńniesamowite masz szczęście do ludzi Magda :) cudowne doświadczenie, dziękuję że się nim z nami podzieliłaś :*
OdpowiedzUsuńO cholera. Brak słów.
OdpowiedzUsuńDziękujemy za takich ludzi.
O zesz. Wow. Tez mam ciary.
OdpowiedzUsuńTeż mi się ślepia zaszkliły. Ja też uważam że wszystko to co robimy i jacy jesteśmy dla innych - wraca. Ogromny szacunek dla Pana taksówkarza, ze smutkiem obserwuję ze takich ludzi jest coraz mniej. Ale uczmy się :-) Szerokości, Panie taksówkarzu.
OdpowiedzUsuńDzięki za ten wpis i Panu taksówkarzowi tez dzięki, pozwoliłam sobie skopiować i przesłać komuś ważnemu kto mi napisał, że nie ma po co żyć, że nikomu nie jest potrzebna i to ktoś kto jest zdrowy ma zdrowe dziecko ma pracę ma mieszkanie....oczywiście zacytowałam, że to z twojego bloga
OdpowiedzUsuńTo może namów jeszcze na wizytę u specjalisty. Bo czasami przykłady z życia innych nie pomogą.
UsuńBTW świetny blog, Matko :)
Klucha w gardle, mokro w oczach.
OdpowiedzUsuńWzursz.
OdpowiedzUsuńDziękuje Mamo Nataszy i Zoji za ten wpis.
Przez wiekszość swojego życia byłem zdania że jeśli przestane wierzyć w drugiego człowieka tzn że świat jest do d..y. Stało się...wielu "fajkowych" pokazalo mi fucka przez ostatni czas...ale wiecie co w tym calym "brudnym" swiecie coraz czesciej, na nowo zauważam "biel koszuli", czuje zapach zamiast fajczanego smrodu i piękne kolory zamiast szarości...doceniajmy takich ludzi, piętnujmy "fajkowych", dzielmy sie takimi doswiadczeniami choc sam w tak barwny sposob jak Ty Matkojedyna za cholere nie potrafie...
OdpowiedzUsuńNo to nocka z głowy. Jest o czym myśleć. Dzięki.
OdpowiedzUsuńDobro zawsze wraca <3
OdpowiedzUsuńMatko jedyna! i huj, muszę wysmarkać noś, bo mi zaszedł ciompami, przez wodę z oczu lecącą. Jak mogłaś, znów becze, dzisiaj to już któryś raz, chyba mam PMS.
OdpowiedzUsuńSzczęść Boże Taksówkarzu!
Piękna i wzruszająca historia.
OdpowiedzUsuńMega
OdpowiedzUsuńJezu.. jak dobrze zakończyć dzień taką lekturą...
OdpowiedzUsuńDzięki.
Uwielbiam Cię czytać Matko Jedyna. Pomimo braku dużych liter, choć na początku mnie to raziło - takie moje świrstwo, w końcu każdy jakieś ma ;)
OdpowiedzUsuńI życzę Ci Matko więcej takich wspaniałych Panów taksówkarzy na twojej drodze. Super człowiek.
Pozdrawiam i uściski dla Nataszki :*
O Matko jedyna...Że też są jeszcze tacy uczynni ludzie w dobie pośpiechu, zakłamania i zazdrości...Mnie uczono; kto w ciebie kamieniem, Ty w niego chlebem...Mam pracę, w której często stykam się z ludźmi i nie wymawiając bezinteresownie pomagam i to co opisane w komentarzach wszystko to prawda , szczera prawda, że dobroć dana bliźniemu wraca ze zdwojoną siłą, choćby wczoraj ;) Pojechałam samochodem tu i tam... na peryferie i między bloki i tak upłynęło mi pół dnia na wyłączaniu silnika i uruchomianiu go. Ostatnie moje zatrzymanie było już w mieście i akurat wolne miejsce obok sklepu zegarmistrza.No wiec obleciałam rynek załatwiłam to i owo i... o zgrozo pilot nie działa, do samochodu się nie dostane, temp. minusowa, auto oblodzone i szybko uruchomiłam mózg - co się stało? Spojrzałam na wprost i pobiegłam do zegarmistrza wymienić baterie w pilocie i o Matko! Toż to było to!!! Czarne myśli mnie za chwile nawiedziły, że jeszcze godzinę temu byłam na głuchej prerii a tu akurat w pilocie padła bateria, kiedy zaparkowałam koło zegarmistrza. ;) Warto być dobrym i uczynnym, bo to na prawdę wraca ;) Dziewczyny, oby na waszej drodze byli tylko tacy ludzie! A Panu kierowcy Szczęść Boże... Chyba nie ma ludzia, który przeczytał powyższe opowiadanie i nie zaszkliły się oczęta... Pozdrowionka dla wszystkich! Tak sobie pomyślałam; jakby wszyscy zrobili mocne postanowienie i spełnili jeden dobry uczynek na miesiąc? Na tydzień? ;) NA DZIEŃ ! ha, ha, ;)
OdpowiedzUsuńJa byłam i jestem pod wrażeniem filmu "Podaj dalej" - piękny i wzruszający. Żyję według tego schematu i wiem, że dobro powraca. Cieszę się, że są tacy ludzie na świecie. :)
UsuńFilm przepiękny...też wierze ze dobro wraca...wierzę w to, ze jesli bede miła dla Pani kasjerki w Biedronce, ona tą życzliwośc poda dalej...
Usuńczasem wystarczą drobne gesty...
Każda jego myśl rzeczywiście - jak balsam dla duszy. Jak dla mnie szczególnie: "każdy dzień zaczynam na kolanach prosząc Boga, by działa się jego wola, bo moja już się działa i nie było dobrze". Kupiłabym i jego książkę i Twoją.
OdpowiedzUsuńJak Pan napisze książkę/poradnik to poproszę też o odnajdwaniu drogi. Tylu Nas sie gubi.
OdpowiedzUsuńTo świetne, że naprawdę istnieją wśród nas tacy ludzie.
OdpowiedzUsuńNiezmienne pozdrowienia dla Ciebie i Nataszki od wiernej czytelniczki Dziubasowej :*
Aż chciałoby się kliknąć "wyślij do wszystkich".
OdpowiedzUsuńKolejny raz stawiasz mnie do pionu.
Dziękuję za tę historię. Końcowa konkluzja - na wielki migoczący baner! :)
Pozdrawiam serdecznie taksówkarza!
Cudowny Pan :)
OdpowiedzUsuńteż niedawno spotkałam kogoś, kto bezinteresownie mi pomógł.. super uczucie wiedzieć, że są naprawdę wśród nas jeszcze tacy ludzie :) buziak dla Nataszy
OdpowiedzUsuńDziekuje za ten tekst, wspaniale jest cos takiego przeczytac na koniec niezbyt dobrego dnia! Ucalowania dla Nataszy,trzymajcie sie cieplo!
OdpowiedzUsuńCzytałam ze strachem, ze na końcu będzie jakiś hak, że ten pan coś wywinie, jaka ulga, że taka piękna opowieść z takim pięknym zakonczeniem!
OdpowiedzUsuń"Na co dzień rzadko zdajemy sobie sprawę z tego, że znacznie więcej dostajemy, niż dajemy! Człowiek zawsze może wstąpić na lepszą drogę, póki żyje. Kimkolwiek jesteś, bądz dobry :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam N&M, taxi driver.
Tak. Naprawdę umiesz pisać! Budzisz zainteresowanie, wzruszenie, zastanowienie, rozbawienie też, a to wszytko "z premedytacją" zapewne;) Lubię tu wpadać, między innymi też dlatego, by jak ten Pan Taksówkarz mieć taki "rysunek" przeciw narzekaniu i marudzeniu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Twoja imienniczka ;)
loonei.blog.pl
motywuje !!!!!
OdpowiedzUsuńTak, zajrzałem. Dziękuje, że jesteś Natasza!
OdpowiedzUsuń"Na co dzień rzadko zdajemy sobie sprawę z tego, że znacznie więcej dostajemy, niż dajemy! A tylko dając, otrzymujemy. Robię wszystko żeby być człowiekiem, bo takie mam instynkty.
Zamiast rozmyślać o tym, by być kimś innym, zacznij być dumny z tego kim jesteś! Nigdy nie wiesz kto patrzy na Ciebie marząc, by być na Twoim miejscu.
pozdrawiam, taxi driver.
dobre teksty. dziękuję za bloga, bo znajduję dużo podobnych emocji, których sam bym nie potrafił ubrać tak sprawnie jak Ty. Zazdroszczę jedynie Kierowcy, że u niego zadziałało to dobro tak szybko - akcja-reakcja. Ja mam wrażenie, że tym zachowywaniem się jak człowiek spłacam jak ostatni frajer odsetki od kredytu, którego nie brałem. Może gdybym wierzył w życie pozagrobowe, to odkładał bym sobie na emeryturę w Valhalli, czy cholera wie gdzie. A tak to się martwię, pomagam, a sam mam siebie dosyć. I zrozumieć nie mogę po co się spinam, świata nie uratuję, kijem wisły nie cofnę a jeden chu* więcej na ziemi to przy tej skali nic by nie znaczył. Było by łatwiej wstać rano i mieć w nosie. I nie chodzi mi o jakieś roszczenia, że trzy razy byłem dobry to domagam się teraz równowartości w złocie - nie. Chcę popatrzeć rano w lustro i nie myśleć: "Kurw*, to znowu ty".
OdpowiedzUsuńA ja, choć nigdy Cię nie poznałam, dziękuję za to jaki jesteś. Więcej dobra to lepszy świat.
Usuńdobre teksty. dziękuję za bloga, bo znajduję dużo podobnych emocji, których sam bym nie potrafił ubrać tak sprawnie jak Ty. Zazdroszczę jedynie Kierowcy, że u niego zadziałało to dobro tak szybko - jakby los miał taki pstryczek i "pyk", trochę dobra dla Kierowcy. Ja mam wrażenie, że tym zachowywaniem się jak człowiek spłacam jak ostatni frajer odsetki od kredytu, którego nie brałem. Może gdybym wierzył w życie pozagrobowe, to odkładał bym sobie na emeryturę w Valhalli, czy cholera wie gdzie. A tak to się martwię, pomagam, a sam mam siebie dosyć. I zrozumieć nie mogę po co się spinam, świata nie uratuję, kijem wisły nie cofnę a jeden chu* więcej na ziemi to przy tej skali nic by nie znaczył. Było by łatwiej wstać rano i mieć w nosie. I nie chodzi mi o jakieś roszczenia, że trzy razy byłem dobry to domagam się teraz równowartości w złocie - nie. Chcę popatrzeć rano w lustro i nie myśleć: "Kurw*, to znowu ty".
OdpowiedzUsuńTak jak i reszcie, mnie się też dusza uśmiechnęła, jak poczytałam, fajny tekst. Wiecie, po prostu dobrzy ludzie wciąż są wśród nas, chociaż w pośpiechu czasem się na nich nie natkniemy. Pan taksówkarz powinien był na koniec powiedzieć, że powiesi obrazek i jak ktoś będzie marudził, że mu źle, to powie mu - weź człowieku lek... :-D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam jeszcze raz taxi drivera, super facet :-)
Uściski dla Nataszki i Zojki.
Gdzieś od połowy tekstu leciały mi łzy. Odkąd jestem matką łatwo się wzruszam. Dzięki Ania
OdpowiedzUsuńBywa ,że upadam ..a wraz ze mną moja wiara w drugiego człowieka..Upadam.. by po chwili wstać..bo ktoś wyciągnął rękę...słowem..czynem..
OdpowiedzUsuńSą jeszcze dobrzy ludzie na świecie..
Pozdrawiam.
L....
Piątek. Odbieram 21 letnią córkę po endoprotezoplastyce stawu biodrowego z IR. Ślisko jak cholera. Ona obolała, toboły, walizka, poduszka, kule, chwytak. Czeka taksówka. Po drodze kilka miejsc: rehabilitantka, apteka, sklep medyczny, póżno się robi, więc jeszcze odbiór młodszego ze szkoły, dom. Płacę za kurs, było miło i pan spełniał wszystkie nasze życzenia, napiwek, pan pyta czy córka po wypadku. Nie, mówię, choruje od 3 lat. Rozmawiamy, życzy zdrowia. Dzieciaki szaleją. Głównie młody z tęsknoty za starszą. Biega z chwytakiem. Humor córki - a niech mnie kule biją. Głupawka trwa. Nie mam sumienia odrywać ich od siebie. Tak mija północ. Do łóżek. Gonitwa myśli. Tydzień szpitalny, duża dawka emocji. Mało snu. Spoglądam na komórkę - 3,4,6. O 6 wyłączam tryb samolot. Przychodzi sms. Mąż. Link do strony. Wchodzę, czytam. Czytam i uśmiecham się do siebie. Bo wiem o kim czytam. Poznałam M. i aurę jaką wokół siebie roztacza. Nigdy nie miałam problemu z dawaniem. M. zmienia optykę. Chodzący pozytyw emanujący energią ale nie pozbawiony bezlitosnej wręcz umiejętności oceny i weryfikacji ludzkich postaw. Odrzucenie od siebie pijawek to wielka
OdpowiedzUsuńsztuka i odwaga. Czerpanie radości z małych rzeczy, znajdowanie czasu, by zatrzymać się. Tak niewiele trzeba.
Następnego dnia w południe ja, mąż i M. siedzimy w amerykańskiej sieciówce i pijemy kawę. Siedzimy w miejscu, które daje sposobność obserwowania ludzi. Rozmawiamy o wczorajszym kursie. Obok nas siada starszy pan o lasce, samotnie, stawia na stole kawę, zdejmuje z głowy czapkę z napisem America i wciska ją w kieszeń mocno wytartego płaszcza.
Beata
Łzy ciekną mi po policzkach, smutne jest to, że człowiek wzrusza tym, że inny okazał człowieczeństwo.
OdpowiedzUsuńPoryczałam się. Dzięki, Matko.
OdpowiedzUsuń"jest uśmiechnięte słońce, jak w życiu" - świetne, od razu skopiowałam, bo wiedziałam, że coś tu skrobnę, ale dalsza lektura poruszyła i wzruszyła też mnie. Czytam Twojego bloga od niedawna,nie wiedziałam, że onkologia, że chemioterapia...Trzymam za Was kciuki, dziewczyny! Pan taksówkarz świetny!!!
OdpowiedzUsuńTak, piękny tekst. Prawdziwy. Czytając to na szybko szukałam momentów podobnych w swoim życiu. Zdarzyły się. I to jest piękne,dlatego sama staram się dawać jak najwięcej od siebie.
OdpowiedzUsuńWspaniali ludzie nadal nas otaczają, niestety jest ich znacznie mniej niż idiotów:-) Ty jesteś wspaniałą kobietą i wokół ciebie oby było jak najwięcej dobra. Uwielbiam Twoje teksty i życzę dużo zdrowia.
OdpowiedzUsuńWspaniali ludzie nadal nas otaczają, niestety jest ich znacznie mniej niż idiotów:-) Ty jesteś wspaniałą kobietą i wokół ciebie oby było jak najwięcej dobra. Uwielbiam Twoje teksty i życzę dużo zdrowia.
OdpowiedzUsuńPomoc innej osobie - niby naturalne, a jednak...
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że sa jeszcze dobrzy ludzie na świecie. Dobro wraca podwójnie ! :)
Pan taksówkarz klasy biznes to wyjątek od reguły, dlatego tak bardzo budujący. Warto być otwartym na innych, jak widać jednak los to wynagradza.
OdpowiedzUsuńPiękne i takie niecodzienne :) świat należy zmieniać zaczynając od siebie
OdpowiedzUsuńNiektórzy wyciągają lekcje ze swojego życia, jeszcze inni nigdy nie będąc na dnie nie będą umieli się wybić i wznieść wysoko, wysoko...
OdpowiedzUsuńPiękne! Obym ja zawsze umiała latać wysoko nie będąc nigdy na dnie.
to takie piekne mądre budujące pozdrawiam serdecznie czytam bloga od dawna dajesz siłe dziękuję panu taxi również
OdpowiedzUsuńok
OdpowiedzUsuńPłaczę..............
OdpowiedzUsuńDziękuję, Matko Jedyna. :)
OdpowiedzUsuńPłacze😂😂
OdpowiedzUsuńto blog, ktory zmienia zycie.dziekuje
OdpowiedzUsuńi kupie te ksiazke
Spłakałam się. Tekst " prosząc boga, by działa się jego wola, bo moja już się działa i nie było dobrze" rozłożył mnie na dobre. Pozdrowienia dla Pana Taksówkarza. Nie przez przypadek napisanego z wielkich liter.
OdpowiedzUsuńSplakalismy się tak ale teraz biezmy z niego przykład. Zatrzymujemy się tylko na spłakaniu bo to nas miło oczyszcza. Postarajmy sie być tacy jak on - jesteśmy tutaj tylko na chwilę ale mamy okazję zrobić dużo dobrych rzeczy na codzien.
OdpowiedzUsuńTaksówka klasy biznes a w środku Człowiek klasy biznes.
OdpowiedzUsuńNiesamowicie piszesz, Matko Jedyna. Znowu gula w gardle, mokro w oczach. I jak to jest, że wcale Cię nie subskrybuję, bo rzadko mam czas na czytanie blogasków, choćby najbardziej wartościowych, a jednak co jakiś czas podczas wyszukiwania u Wujka Gugla znajduję linki do Twoich wpisów?
Wujku, zapraszam na dywanik. Proszę mi się tu tłumaczyć, i to już!