jak się tłumaczy dzieciom, skąd się biorą dzieci, to jest to całkowicie odarte z emocji. czy na przykładzie pszczółek, motyli, czy bardziej, lub mniej fizjologicznie w oparciu o ludzi, to zawsze jest patyk w dziurkę i nasionko.
a gdzie ten cały hormonalny armageddon z chwili przed?
gdzie to ocieranie się, te powłóczyste spojrzenia, wwąchiwanie się w zapach tej drugiej osoby, gdzie delikatne, bądź mniej, gładzenie swoich ciał, gdzie pojękiwania, gdzie szramy na plecach, podarte gacie, kropelki potu, potargany fryz, gdzie w końcu siniak od futryny na kręgosłupie?
gdzie kleszcze z trawy/siana, gdzie ukradkowe zerknięcia, gdzie napięcie w oczekiwaniu czy zadzwoni, gdzie nasmarowane balsamem ciała i wyskubane brwi? gdzie psikanie perfumami w spodnie, gdzie fryzjer, mycie zębów, golenie pach, torsów i obsesyjne nerwowe wyduszanie pryszczy na twarzy/plecach na krótko przed?
gdzie przysięgi, szepty, wyładowania atmosferyczne? gdzie zakwasy na języku albo ślady na pośladach? gdzie wstydliwe przymierzanie pozornie erotycznej bielizny, która i tak zostanie skulkowaną niedbale w trymiga? gdzie rozkminy typu: kiedy zdjąć wkładkę higieniczną, bo bez wkładki będzie nieelegancko? kiedy się podmyć, bo przecież sikałam?
gdzie to wahanie czy ogoliłam dziś nogi i bikini? i pewność, że nie ogoliłam, no i chuj? gdzie strach, że jadłem fasolę i się mogę spierdzieć w ekstazie? gdzie to krępujące kupowanie prezerwatyw, które się nie przydały? gdzie kwiaty, kolacja, wino, spacer, tańce, kto wie, może i nawet narkotyki?
gdzie żarty, poczucie, że właśnie teraz, właśnie on, właśnie ja, zawsze i na zawsze, a przynajmniej dzisiaj? gdzie zapierdalanie z odkurzaczem cały dzień, pucowanie srebrnych sztućców, żeby potem efektownie pierdolnęły z szafki potrącone kozakiem?
gdzie peeling gruboziarnisty, wydłubywanie wrośniętych włosków, malowanie paznokci, albo w niektórych przypadkach chociaż obcinanie?
gdzie wiersze, filmy, popcorn, orzeszki, rzewna muzyka? albo techno, gumy do żucia, niepokojące sreberka?
gdzie te wszystkie wyobrażenia, wrażenia, trzęsawki, motyle w brzuchu, a czasem nawet wściekłe trzmiele?
gdzie, wreszcie, ja się pytam - orgazm?
no przecież na początku każdego dziecka stoi (nomen omen) orgazm!
każdy człowiek zaczął się od przynajmniej jednego orgazmu.
nawet prezes.
Tak walentynkowo się zrobiło prawie... ;)
OdpowiedzUsuńto wszystko u nas kochana:)
OdpowiedzUsuńhahahahahahaha leże ! nie wstane.. bo i po co? Matko najjedyńsza rozwaliłaś system !
OdpowiedzUsuńCUDNE
OdpowiedzUsuńCUDNE
OdpowiedzUsuńFasola i pierdzenie w ekstazie.. Leżę i kwiczę!
OdpowiedzUsuńmatko jedyna choć żem kobita zapuszczona w latach to kocham cię za Twoje teksty co do kropki, a ten w szczególności.
OdpowiedzUsuńcholera, aż źle, że tekst już się skończył.
OdpowiedzUsuńhahahaha no cudnie to ujełaś :)
OdpowiedzUsuńCzytając twój wpis sporo sobie przypomniałam, dziękuję :-)
OdpowiedzUsuńPodzielam
UsuńUwielbiam Twoje pisanie!
OdpowiedzUsuńMam głośną nadzieję na książkę.
i od tego powinniśmy zacząć całą tą opowieść o powstawaniu małego ludzia gdy nas maluch zapyta, całe to szaleństwo człowieka do człowieka :)
OdpowiedzUsuńAle prezes to za pol orgazmu sie liczy - drugie pol brat.
OdpowiedzUsuń:D cudnie!
OdpowiedzUsuńCudnie jestes WIELKA
OdpowiedzUsuńTaaaa i 'błogosławione te piersi które go karmiły...'
OdpowiedzUsuńBosssskie. :)))
OdpowiedzUsuńKiedy przyjdzie czas, zer same pszczółki, dziurki z patyczkiem nie wystarczą, to dasz po prostu przeczytać ta notkę!
OdpowiedzUsuń:)
loonei.blog.pl
Brawo TY :) ach ile wspomnień heheh, jak często o tym zapominamy.............. w natłoku codzienności
OdpowiedzUsuńAle fajne:)
OdpowiedzUsuńI jak to wszystko wytlumaczyc malolatom!? Matkojedyna, chyle czola i tkwie w uwielbieniu! Bez orgazmu jednak!
OdpowiedzUsuńehhh wspomnienia ...dzięki! czasem mam problem z zapominaniem o sobie w tym całym macierzyństwie, ale Ty mi pomagasz rozumieć, że życie trwa, a świat się nie zatrzymał.. przydałby się jakiś orgazm:) czasu brak, ale wprowadzam plan "wytargaj kwadransa":) może wystarczy:)
OdpowiedzUsuńTe dwa ostatnie zdania powinny pójść w świat viralem. Świetny tekst :D
OdpowiedzUsuńTak tak. I ja dziękuję za przypomnienie. Dodam prawie odcięty język od walnięcia głową w ekstazie :-) Jakie to było fantastyczne. Koniecznie trzeba o tym opowiadać. Reforma nauczania? :-D
OdpowiedzUsuńNo i się posikałam....Klara M.
OdpowiedzUsuńNawet prezes.
OdpowiedzUsuńLuv u :D.
Kur...wypisz, wymaluj no tak właśnie było, właśnie tak B-) świetny tekst!!!
OdpowiedzUsuńHeheh super :)
OdpowiedzUsuńTaka mnie refleksja naszła, że świeżo po rozwodzie będąc, mam te wszystkie beknięcia przypadkowe, owady w brzuchu i udawanie , że natura mnie taką gładką stworzyła są ZNOWU PRZEDE MNĄ!
OdpowiedzUsuńOżeż, studium orgazmu.
OdpowiedzUsuń:-)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSpróbowałem tę metodę z moją ośmioletnią córką (oczywiście nie dokładnie).Słuchała. Na koniec zapytała DLACZEGO W TAKIM RAZIE MY Z MAMĄ MIESZKAMY W TORUNIU A TY W NORWEGII? Odpowiedzi w stylu RODZICE SIĘ ROZSTALI ŻEBY SIĘ NIE KŁÓCIĆ już nie działają.Drąży dalej A JA ZAWSZE MAM MOTYLE W BRZUCHU JAK DO MNIE PRZYJEŻDŻASZ A TY? Ja też ale już nie mogę jej o tym powiedzieć bo łzy i klucha, która stoi mi w gardle mi na to nie pozwala.
OdpowiedzUsuńOh takkk ten romantyzm dnia codziennego ;) Ja jeszcze zaliczyłam kręcz w szyji od gwałtownego wciśnięcia w rogówkę :P
OdpowiedzUsuńkreatywność- level zylion, bravo
OdpowiedzUsuńWszystko to jeszcze przede mną, ale brzmi pysznie :)
OdpowiedzUsuńrozmazałaś mi tatuaże!!!
OdpowiedzUsuń;-))))))))
"nawet prezes"
leżę i fikam nogami ;-) ;-))
Świetny tekst! ;))
OdpowiedzUsuńhttp://hogwart-nowa-era.blogspot.com/
matkojedyna piszesz o mnie rycze ze smiechu a prezes .... uwielbiam i pozdrawiam matkejedyna
OdpowiedzUsuńmatkojedyna jestes najlepsza ever puenta to miszczostwo pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZ tego, co mętnie kojarzę, z prezesem to było coś o błogosławionym łonie i piersiach, to ja nie wiem, ja nie wiem...
OdpowiedzUsuńCzytam czytam, jest super , w samo sedno , uśmiecham się pod nosem . I tu nagle..
OdpowiedzUsuń"nawet prezes"
I mnie zemdliło..
Ale tak poważnie.
moja babcia urodzila 7 dzieci i nie miala ani razu orgazmu, bo dziadek byl beznadziejny w lozku i konczyl po 10 sekundach
OdpowiedzUsuńza to dziadek miał przynajmniej siedem.
Usuńniestety 200% prawda, a na to tak nie patrzylam ;)
Usuńja to przeczytałam w pracy, schowana przy biurku, nie, nie mogę po prostu !!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń