środa, 1 stycznia 2014

nowy roku, twoje dni są policzone.

wczoraj.
wielu moich znajomych pokusiło się o liczbowe podsumowanie minionego roku. ponieważ większość z nich biega nie tylko za dziećmi, zgięta w pół, jak to ja mam we zwyczaju (nie, żebym jakaś wyjątkowo strzelista była, wręcz przeciwnie, ale dziecko mam długości niecały metr to chodzące, a nieco ponad pół metra to wyginające się we wszystkie strony jednocześnie), więc liczby były imponujące.
podliczyłam i ja.
rok dwatysiącetrzynasty 00/100 brutto. 
zachorowań dzieci: sztuk jedno. ale za to niebanalne, żeby pozostać wierną liczbom, zdarza się w dwóch przypadkach na milion.
narodzin dzieci: jedno. ale za to niebanalne, owinięte pępowiną trzy razy, wyciskane z miłością i sporym wysiłkiem godzin 3 i minut 40 w obecności ojca jedynego sztuk jeden.
depresji poporodowej: jedna, krótka, tak więc nie wiem czy się liczy, ale naprawdę chciałam zdechnąć.
pobytów w szpitalu: około trzydziestu z nataszą. plus jedenaście dni przenoszenia zoi. nonono, wreszcie jest się czym pochwalić.
ohydnych kradzieży w domu: jedna. ale nie chcę o niej pamiętać. udaję więc, że zero. chociaż muzyki nie mam na czym posłuchać, dzieci nie mam czym obfotografować, a wełny mineralnej nie mam czym uciąć.
wygranych konkursów: jeden. dzięki czemu zostałam sułtanem internetu. też jednego. a także adresatką hejtów. niezliczonych.
pracy: zero. albo prawie zero. albo blisko zera. ale zara wracam.
niemowlęcych zębów: jeden. ale drugi się nie poddaje. ja natomiast wręcz przeciwnie.
nadziei na lepsze jutro: trzysta sześćdziesiąt pięć.
no i najbardziej imponująca liczba: wejść na blog. licznik tak szybko bije, że nie nadążam z nieśmiałym zerkaniem nań.

dziękuję ci miniony roku, byłeś trudny.
a teraz następny.
postanowienia: wyzdrowieć nataszę. upaść zoję. pracować. napisać książkę. wydać książkę. sprzedać książkę. wyrzeźbić ciało na smukłe i to szybko, żebym wyglądała dobrze na na rozdaniu nagród nike. a, nie. napisać do nike, czy nie chcą mnie sponsorować, jako, że z dresu nie wychodzę.

bądźcie zdrowi.
resztę da się załatwić.




12 komentarzy:

  1. Nadzieji na lepsze jutro: 365...... Matko jedyna skad tyle pary u Ciebie? Podziwiam i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystkiego dobrego, siły, pozytywnej energii, dobrych i mądrych lekarzy na drodze do wyzdrowienia Nataszy. Aby obecny rok był zdecydowanie lepszy!

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie i celnie napisane! Życzę Ci, aby Twoje życzenia i plany na 2013 zostały zrealizowane w 100%. Przede wszystkim zdrowia dla Nataszki, a reszta, jestem pewna, też się ułoży. Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Matkojedyna wyzdrowiej Nataszke koniecznie ja kciuki trzymam. I kocham Cię wielka miłością niczym Anna M.

    OdpowiedzUsuń
  5. Koniecznie zadzwoń do Nike! Bo jak to tak? ŁYŻWA bez porządnego dresu??? Reszta sama się ułoży.

    OdpowiedzUsuń
  6. Matkojedyna, zdrowia życzymy najbardziej na świecie !
    Resztę faktycznie można załatwić. Nawet sponsoring nike :D
    Na książkę się piszę - bo uwielbiam. Zreszą, książka sułtana interentu niebyleco.

    OdpowiedzUsuń
  7. Trafiłam tu przypadkiem Matkojedyna o zgrozo uciszając śmiech mój i mojego męża (dzieci śpią) oglądając twoje filmiki...tudzież czytając ostatnie posty...Myślałam żem sama na tym świecie...a jednak ;P
    Życzę Ci więc znalezienia odpowiedniej drogi do zdrowia twoich dzieci i uzyskania "optymalnej" figury w Nowym Roku, oraz oczywiście sukcesów w życiu osobistym i zawodowym ;*

    Mama dwóch chłopców i "idealna" żona ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. To co, kciuki trzymać tak? Przede wszystkim za dzieciory. Z resztą dasz sobie radę!

    OdpowiedzUsuń
  9. To i ja Ci matkojedyna życzę dobrego roku i wpisuje się do Twojego fan-klubu!

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam Twój styl, Twoje myśli, Twoją miłość do dzieci i Twoje podejście do macierzyństwa

    OdpowiedzUsuń