czwartek, 20 listopada 2014

moje spodnie.

zakładam swoje spodnie z opuszczonym krokiem i idę w dzień.

każdego dnia niskie gacie.

żeby nie było widać, że znowu ze strachu narobiłam w portki. tak sobie wymyśliłam, jak ktoś zapyta.

to zadziwiające ile mam wymyślonych odpowiedzi na pytania, które nigdy nie padły, nie padną. prędzej ja padnę.

ale ja jestem przygotowana.

jestem dwa kroki przed wami, siedzę w pancerzu z żartu, dystansu, poczucia humoru, błyskotliwości i innych przekleństw, za którymi chowam potrzebę akceptacji.

siedzę przykucnięta, w razie gdyby ktoś miał mi przywalić z karata. trzymam wirtualną gardę. przed tobą powiem, że ale mam niskie gacie, odrośnięte brwi, kłaki, czerwony nos, przetłuszczoną grzywkę, stare, podarte buty. że dyszę, bo biegłam, wciąż gdzieś biegnę, nie zdążyłam, zapomniałam, nie chciało mi się, nie dbam.

umysłowo napięta jestem nieustannie, nawet grube setki polskich złotych przeznaczone na terapeutę nie pozwoliły mi (jeszcze) zwolnić z tym gnaniem myślą przed wszystkich, z którymi rozmawiam, zwłaszcza, że nie da się zgadnąć o czym myśli pani z warzywniaka, więc tym bardziej nie da się jej wyprzedzić, uprzedzić, wejść w słowo, aha, mieć przygotowaną ripostę.

uświadamiam sobie, że wszyscy moi zabawni koledzy mają tę samą paranoję co ja. byle nikt przede mną czegoś nie powiedział. pseudozdrowy dystans. jak zaśmieję się z krzywych nóg, to już ty nie zdążysz. nie zranisz mnie bardziej, niż ja sama siebie.

wczoraj spojrzałam na swojego męża, na ojca jedynego moich (naszych) dzieci, na towarzysza mojej podróży przez życie, na największą miłość, z której wzięły się dwie malutkie, które stale rosną. cóż za przystojny, atrakcyjny mężczyzna.

tak też mu mówię.

a ty jaka piękna - mi odpowiada.

aha, tak, jasne. niedowierzanie.

zna mnie dobrze, więc mówi mi komplement, w który nie mam prawa, ani możliwości zwątpić. kocham cię.

nie bronię się. poddaję. rozpływam.


11 komentarzy:

  1. Trudno jest zobaczyć takie coś w sobie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że jesteś.
    Tak egoistycznie myślę sobie o Tobie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rany boskie. Ofiara popieprzonego dzieciństwa macha rączką. Cały czas jestem autoironiczna, zdystansowana i błyskam dowcipem.

    Mąż mówi mi komplementy na pewno z grzeczności i żeby mi nie było przykro, że się starzeję.

    A na portki z wiszącym krokiem się nie zdobyłam.

    OdpowiedzUsuń
  4. A to już dawno napisałem, ale dodam jeszcze tutaj bo tu bardziej pasuje. Nikt mi nie płaci za komplementy i nic na nich nie zyskuję. Jestem niezależny i niezrzeszony oraz podobno "hejter" zatem chyba wiarygodny??? Szło to tak: Moi mili. Większość z nas czytających tego bloga chciałaby spotkać na swej drodze Matkę Jedyną aby ją uściskać czy cośtam. Samo jednak chciejstwo nie wystarczy. Trzeba być bystrym na umyśle oraz mieć sokoli wzrok. Pomaga tez zgranie w miejscu i czasie. To wszystko nie jest takie proste a całość utrudnia sama Matka jedyna!! Obraz swój jaki nam tu maluje jest żałosny... Spodziewamy się przytytej, ślamazarnej szarej myszy w rozciągniętym poplamionym dresie, odblaskiem na włosiu i resztkami pomidorowej na nie dogolonym wąsie. Ja oczami wyobraźni widziałem ją w klapkach kubotach w warzywniaku.
    Jakież więc, wyobraźcie sobie, było moje zdziwienie gdy ujrzałem ją całkiem z nienacka dzisiaj w galerii handlowej w mieście stołecznym Poznaniu...czy tam nie stołecznym, no dużym no! Oczom nie mogłem uwierzyć! Ona, dostojna, jakaś taka podłużna, nie, nie, nie było gleby, podłużna pionowo, zgrabna i dyskretnie elegancka a uśmiechnięta jak słońce! Idzie z dzieciami i z jakimś gościem z żurnala! Najpierw panika! Spierdalam rakiem po schodach ruchomych pod prąd bo się nie godzi widzieć tą że z kochankiem, będzie niezręcznie czyli ambaras! Ależ skąd, a nie inaczej, toż to sam ojciec jedyny taki jak jakis kabaczek czy inny patison. Ło matko mówię Wam i dziecięcia jak świeże racuchy!
    Uważajcie zatem bo nie znacie miejsca ani godziny, patrzcie uważnie i rozglądajcie się wszędzie, czy to w Saint-Tropez na jachcie, czy na placu czerwonym, czy też u Luego Witonga na Polach elizejskich kupując zestaw walizek, bo tam też matka bywa. Jednak ostrzegam Was przed takimi spotkaniami. Jestem teraz zmuszony zainwestować w siebie parę stówek choć nie wiem czy to pomoże bo nie dość żem stary to jeszcze dziad...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. teraz moda na takie gacie:))

    OdpowiedzUsuń
  7. kochani moi najpiękniejsi, stęskniliśmy się za wami :-)

    OdpowiedzUsuń