czwartek, 21 stycznia 2016

taxi driver.

moje życie nie różni się niczym od życia każdego. trwa.

kiedy akurat nie wiszę między drzewami, na których rośnie melancholia, niemoc, smutek, a o które wieczorami ociera się włochata depresja, wtedy następują eksplozje zdarzeń. supernowe przygód.

wychodzą spod ziemi osobliwe przypadki, a na smyczach trzymam skrajności i czasami w którąś stronę mnie szarpnie - a to euforia, a to zwykły, szczekający, gryzący po łydkach wkurw.

po prostu.

wczoraj przyleciałam z nataszą do warszawy. chciałyśmy wsiąść do taksówki korporacji, z którą zawsze jeździmy. patrzę, że kierowca ma zamiar zapalić papierosa, więc, żeby nie zmarnował szluga, lecę biegusiem powiedzieć, że chcemy jechać. a pan mi na to, że on nie jest pierwszy. dwie taksówki przed nami z innej korporacji. chcę z tą, bo jest najtańsza. pytam więc czy nie ma zamiaru nas zabrać. a on, że są inne taksówki. a ja, że chciałam mu dać pracę, której on nie chce. a on, że czemu krzyczę. a ja, że chcę jechać! a on, że krzyczę. a ja, że i chuj. 

nie mówię tak przy dziecku. zresztą, przy minus sześć i pół zazwyczaj nie mówię nic. trwało to wszystko zaledwie parę sekund. wtem otwiera się okno następnej taksówki. z innej firmy. pan uprzejmym tonem mówi: proszę, niech pani wsiądzie z dzieckiem.

natasza usadawia się na siedzeniu, przypinam ją, pan, że chyba daleko nie jedziemy, ja że raczej daleko, bo do centrum zdrowia dziecka, natasza jęczy, że ją stopy swędzą, ja próbując rozebrać z kurtek siebie, ją, jakoś się rozpakować z tego wkurwa, zrzucam jej buty z nóg, drapię, ona jęczy, że nie tu, ja jęczę, żeby się sama drapała, pan kierowca dyskretnie ściąga jej buty z czyściutkiego dywaniku między siedzeniami, na który je niedbale rzuciłam. rozpakowałam barłóg, nawet kompaktowy plecak zajmuje trochę miejsca, ubrana jestem na cały dzień podróży i targanie po szpitalu nataszy, więc raczej dżinsy i bluza, wszystko mi wypada, wszystko próbuję upchnąć w plecaku, jedziemy. pan mówi, że zaostrzyły się przepisy i trzeba mieć fotelik dla dziecka, więc jak nas złapią, to on ma pięćset. w swojej wspaniałomyślności palnęłam z resztką wkurwa, żeby jechał tak, żeby nas nie złapali, na co pan w bardzo miły sposób mi odpowiedział, że ma przyciemniane szyby i nie widać kto jedzie. 
rozejrzałam się, ach tak. 
pan ma przyciemniane szyby, porządek, skórzane siedzenia, nienaganną fryzurę, białą koszulę, eleganckie spodnie i coś do powiedzenia.
"nie może być tak" - zaczyna - "żeby papieros był ważniejszy od człowieka. od matki z dzieckiem na mrozie".
natasza nadal jęczy.
pan daje jej kartkę, długopis i prosi, by narysowała jego taksówkę. natasza przeszczęśliwa rysuje. nic jej nie swędzi, mnie trochę swędzi, jak zobaczyłam nas ubłocone w bardzo eleganckim pachnącym wnętrzu z przystojnym mężczyzną za kółkiem.

od słowa do słowa zaczynamy rozmawiać. z plecaka w domu wyjęłam wszystkie zbędne rzeczy, na szczęście z głowy nic nie wypakowałam. mam głęboką nadzieję, że swoimi słowami nadrobię chaos, jaki wprowadziłam panu w życie od rana.

natasza skończyła rysować taksówkę. "ale ładna" - chwali pan. dziecko wtula się w moje ramię i zawstydzone pod pachę mi szepcze "dziękuję". jest naprawdę ładna. i taksówka, i natasza. jest uśmiechnięte słońce, jak w życiu. na dole podpis "natasza". 

pan pyta z klasą czy może wiedzieć co jej jest. ja, zwyczajnie odpowiadam, że onkologia. że chemioterapia od trzech lat. 

pan, trzymając jej rysunek, zamarł. "nie wiem co powiedzieć" - zaczął. "nic nie trzeba mówić" - uśmiecham się, jeszcze umiem - "żyjemy, radzimy sobie, jest dobrze".

"natasza" - mówi pan z taksówki - "powieszę ten rysunek w moim domu, żeby mi przypominał o tobie. i jeśli ktokolwiek będzie mówił, że mu źle i czegoś mu brak, to mu powiem, żeby nie marudził".

ja się wzruszyłam, pan ma szklisty głos. popłakalibyśmy sobie, ale może innym razem.

"wie pani, ja jestem anonimowym alkoholikiem i narkomanem." - opowiada - "dziesięć lat byłem na dnie. teraz każdy dzień zaczynam na kolanach prosząc boga, by działa się jego wola, bo moja już się działa i nie było dobrze. postanowiłem sobie, że codziennie będę robił dwa dobre uczynki. choćby to było podanie kurtki kobiecie. co dzień wysyłam znajomym jakieś dobre słowa. szukam odpowiednich myśli i wysyłam esemesy".

przez nas ma jeden naprawdę duży dobry uczynek za sobą.

jedziemy prawie godzinę, naprawdę jest o czym mówić. pan robi telefonem zdjęcia wisły, żeby pokazać mojej córce. ma dwóch synów, starszych niż moje dziewczyny. mówi, że chce napisać poradnik jak zarabiać na taksówce. że codziennie sprząta auto, zakłada do pracy białą koszulę, dba o fryzurę, o siebie, jest pachnący. nauczył się rozmawiać z ludźmi w taksówce. nauczył się słuchać. ma zaklejony plastrem palec - to blizna pośpiechu, kolejna, mówi. pan jest chyba młodszy ode mnie.

"wie pani, dobro wraca". wiem. bardzo to wiem. wszystko wraca. ja bardzo chcę, żeby było to dobro. "wczoraj wiozłem niewidomego, krótki kurs, jakieś tysiąc pięćset metrów. trzynaście złotych. postanowiłem, że nie wezmę od niego pieniędzy. że to będzie mój dobry uczynek. nie chciał się zgodzić, ja nalegałem. w międzyczasie kliknąłem w ciemno następne zlecenie. kiedy w końcu przekonałem go i wysiadł, sprawdziłem to zlecenie. kurs do włocławka za tysiąc złotych".

mam ciary na rękach, każde słowo zamienione z tym człowiekiem jest wartościowe. dostaję książkę z dobrymi myślami.

w końcu podjeżdżamy pod centrum zdrowia dziecka.
"ile pani płaci zwykle za kurs? bo moja taksówka jest klasy biznes".
teraz to widzę. nieskazitelny porządek, jakość, skóra, zapach, woda do picia dla pasażerów, dyskrecja, poziom rozmowy z panem, przyciemniane szyby i odpowiednia cena za kilometr.
mówię, ile płacę zazwyczaj.
pan chce ode mnie tyle samo.
zakładam swoją kurtkę, opatulam nataszę, plecaki na plecy, pan wysiada otworzyć nam drzwi, jest wysoki, przystojny, dobrze ubrany.
wieczorem orientuję się, że wydał mi o dychę za dużo. nie wiem czy to kolejny dobry uczynek, czy niedopatrzenie.

mówiłam, że o nim tu napiszę. jeśli tu zajrzy, to chcę podziękować. i obiecać, że jeśli chce, pomogę mu napisać książkę. tyle umiem, mogę i chcę zrobić sama.

bo dostałam od niego nie tylko bezpieczny, miły i dobry kurs taksówką, ale przyspieszony kurs rozwoju zakończony konkluzją: to od ciebie zależy, którym taksówkarzem w życiu jesteś.

92 komentarze:

  1. podziękuj i ode mnie temu człowiekowi

    OdpowiedzUsuń
  2. spotkałyście człowieka, po prostu człowieka. człowiek to wielkie słowo, wielu aspiruje do tego miana, niestety nigdy na nie nie zasłużą. smutne tylko to, że normalne, ludzkie zachowanie, tzw. ludzkie odruchy, tak bardzo dziwią. są obce, śmieszne, nieopłacalne dla tych wszystkich aspirujących.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wzruszające... Jednak są jeszcze dobrzy ludzie na tym świecie

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Piekny czlowiek! Matko Jedyna, zycze tylko takich na swojej drodze poznawania! Tego z papierosem olewamy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Gdy moja starsza córa zaczela chorować i ja niemal równo z nią w sposób przyspieszony przebiegla w naszym zyciu kto jest jakim"taksówkarzem".Najciekawsze jest to ze tym klasy biznes byli naj cz esciej skromni przypadkowi ludzie,a tzw znajomi...szybko się wykruszyli prócz kilku niezlomnych przyjaciół.

    OdpowiedzUsuń
  7. Klasa człowiek. Nawet trzy klasy.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję Ci Matko Jedyna i Panu Taksówkarzowi też bardzo.Takich słów mi było trzeba jak wody...od bardzo dawna wszystko wydaje się do dupy...

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny facet. .. i świetna historia ☺

    OdpowiedzUsuń
  10. Szacun dla tego Pana :)
    I dla Ciebie, kochana, za konkretny i cholernie wartościowy opis! (jak zwykle zresztą, ale ten przemawia do mnie bardzo mocno)

    OdpowiedzUsuń
  11. No i ryczę. Ja wiedziałam, że tak będzie. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  12. Wzruszyłam się. Bardzo... <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Matkojedyna, bardzo absorbujący tekst... W śród taksówkarzy jest niepiana zasada, że na postoju kurs bierze ten co stał dłużej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na lotnisku jest sześć stanowisk dla rekomendowanych taksówek. są trzy korporacje. po dwa miejsca na jedną firmę. wsiada się do której się chce.
      to trochę inne zasady niż normalnie w mieście.

      Usuń
  14. wzruszające. Niech się Panu dobrze w życiu dzieje. I Wam, oczywiście :-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Dobry uczynek tym tekstem mi uczyniłaś. Bardzo potrzebuję takich opowieści: dobrych, w słusznej sprawie i że chce się żyć. Pomimo, że czasem jest niełatwo.

    OdpowiedzUsuń
  16. Dziękuję za małe światełko w dużej ciemności zwątpienia.

    OdpowiedzUsuń
  17. Driver życia .....
    Jestem z Włocławka - rozczuliłam się podwójnie .
    Niech dobro nas otacza i tego miłego pana też .

    OdpowiedzUsuń
  18. Dobrze, że są na świecie dobrzy ludzie, i bez znaczenia jest to kim byli wcześniej. Warto być dobrym :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Fantastyczny człowiek , fantastyczna Ty , że potrafisz czerpać mądrość z takich ludzi . Buziaki dla Ciebie i dziewczynek 😙

    OdpowiedzUsuń
  20. Wracasz wiarę w ludzi. I ucałuj Nataszę.

    OdpowiedzUsuń
  21. Podaj dalej życzliwość

    OdpowiedzUsuń
  22. Ścisnęło mnie w gardle. Panie Kierowco, niech się Panu w życiu wiedzie jak najlepiej!!!
    Dzięki, że opisałaś ten kurs, Matko Jedyna.

    OdpowiedzUsuń
  23. Szanowny Panie Taksówkarzu! Niech Pana Bóg błogosławi.

    OdpowiedzUsuń
  24. Pięknie jest słuchać i słyszeć, mówić i być słuchanym. Pięknie jest pisać tak by o tym mówiono. Tak mówiono aby inni chcieli słuchać.
    Wierzę że Natasza wygra.
    Już wygrała.
    Dziękuję Wronka.

    OdpowiedzUsuń
  25. wszystko zamarło i nastała cisza, kiedy czytałam ten tekst..... a teraz nadeszła eksplozja radości ...... że spotykamy jeszcze tak bezinteresownie dobrych ludzi. :))

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja też wierzę, że dobro powraca... Chcę wierzyć....

    OdpowiedzUsuń
  27. niesamowite masz szczęście do ludzi Magda :) cudowne doświadczenie, dziękuję że się nim z nami podzieliłaś :*

    OdpowiedzUsuń
  28. O cholera. Brak słów.
    Dziękujemy za takich ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  29. Też mi się ślepia zaszkliły. Ja też uważam że wszystko to co robimy i jacy jesteśmy dla innych - wraca. Ogromny szacunek dla Pana taksówkarza, ze smutkiem obserwuję ze takich ludzi jest coraz mniej. Ale uczmy się :-) Szerokości, Panie taksówkarzu.

    OdpowiedzUsuń
  30. Dzięki za ten wpis i Panu taksówkarzowi tez dzięki, pozwoliłam sobie skopiować i przesłać komuś ważnemu kto mi napisał, że nie ma po co żyć, że nikomu nie jest potrzebna i to ktoś kto jest zdrowy ma zdrowe dziecko ma pracę ma mieszkanie....oczywiście zacytowałam, że to z twojego bloga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może namów jeszcze na wizytę u specjalisty. Bo czasami przykłady z życia innych nie pomogą.
      BTW świetny blog, Matko :)

      Usuń
  31. Klucha w gardle, mokro w oczach.

    OdpowiedzUsuń
  32. Wzursz.
    Dziękuje Mamo Nataszy i Zoji za ten wpis.

    OdpowiedzUsuń
  33. Przez wiekszość swojego życia byłem zdania że jeśli przestane wierzyć w drugiego człowieka tzn że świat jest do d..y. Stało się...wielu "fajkowych" pokazalo mi fucka przez ostatni czas...ale wiecie co w tym calym "brudnym" swiecie coraz czesciej, na nowo zauważam "biel koszuli", czuje zapach zamiast fajczanego smrodu i piękne kolory zamiast szarości...doceniajmy takich ludzi, piętnujmy "fajkowych", dzielmy sie takimi doswiadczeniami choc sam w tak barwny sposob jak Ty Matkojedyna za cholere nie potrafie...

    OdpowiedzUsuń
  34. No to nocka z głowy. Jest o czym myśleć. Dzięki.

    OdpowiedzUsuń
  35. Dobro zawsze wraca <3

    OdpowiedzUsuń
  36. Matko jedyna! i huj, muszę wysmarkać noś, bo mi zaszedł ciompami, przez wodę z oczu lecącą. Jak mogłaś, znów becze, dzisiaj to już któryś raz, chyba mam PMS.
    Szczęść Boże Taksówkarzu!

    OdpowiedzUsuń
  37. Jezu.. jak dobrze zakończyć dzień taką lekturą...
    Dzięki.

    OdpowiedzUsuń
  38. Uwielbiam Cię czytać Matko Jedyna. Pomimo braku dużych liter, choć na początku mnie to raziło - takie moje świrstwo, w końcu każdy jakieś ma ;)
    I życzę Ci Matko więcej takich wspaniałych Panów taksówkarzy na twojej drodze. Super człowiek.
    Pozdrawiam i uściski dla Nataszki :*

    OdpowiedzUsuń
  39. O Matko jedyna...Że też są jeszcze tacy uczynni ludzie w dobie pośpiechu, zakłamania i zazdrości...Mnie uczono; kto w ciebie kamieniem, Ty w niego chlebem...Mam pracę, w której często stykam się z ludźmi i nie wymawiając bezinteresownie pomagam i to co opisane w komentarzach wszystko to prawda , szczera prawda, że dobroć dana bliźniemu wraca ze zdwojoną siłą, choćby wczoraj ;) Pojechałam samochodem tu i tam... na peryferie i między bloki i tak upłynęło mi pół dnia na wyłączaniu silnika i uruchomianiu go. Ostatnie moje zatrzymanie było już w mieście i akurat wolne miejsce obok sklepu zegarmistrza.No wiec obleciałam rynek załatwiłam to i owo i... o zgrozo pilot nie działa, do samochodu się nie dostane, temp. minusowa, auto oblodzone i szybko uruchomiłam mózg - co się stało? Spojrzałam na wprost i pobiegłam do zegarmistrza wymienić baterie w pilocie i o Matko! Toż to było to!!! Czarne myśli mnie za chwile nawiedziły, że jeszcze godzinę temu byłam na głuchej prerii a tu akurat w pilocie padła bateria, kiedy zaparkowałam koło zegarmistrza. ;) Warto być dobrym i uczynnym, bo to na prawdę wraca ;) Dziewczyny, oby na waszej drodze byli tylko tacy ludzie! A Panu kierowcy Szczęść Boże... Chyba nie ma ludzia, który przeczytał powyższe opowiadanie i nie zaszkliły się oczęta... Pozdrowionka dla wszystkich! Tak sobie pomyślałam; jakby wszyscy zrobili mocne postanowienie i spełnili jeden dobry uczynek na miesiąc? Na tydzień? ;) NA DZIEŃ ! ha, ha, ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja byłam i jestem pod wrażeniem filmu "Podaj dalej" - piękny i wzruszający. Żyję według tego schematu i wiem, że dobro powraca. Cieszę się, że są tacy ludzie na świecie. :)

      Usuń
    2. Film przepiękny...też wierze ze dobro wraca...wierzę w to, ze jesli bede miła dla Pani kasjerki w Biedronce, ona tą życzliwośc poda dalej...
      czasem wystarczą drobne gesty...

      Usuń
  40. Każda jego myśl rzeczywiście - jak balsam dla duszy. Jak dla mnie szczególnie: "każdy dzień zaczynam na kolanach prosząc Boga, by działa się jego wola, bo moja już się działa i nie było dobrze". Kupiłabym i jego książkę i Twoją.

    OdpowiedzUsuń
  41. Jak Pan napisze książkę/poradnik to poproszę też o odnajdwaniu drogi. Tylu Nas sie gubi.

    OdpowiedzUsuń
  42. To świetne, że naprawdę istnieją wśród nas tacy ludzie.
    Niezmienne pozdrowienia dla Ciebie i Nataszki od wiernej czytelniczki Dziubasowej :*

    OdpowiedzUsuń
  43. Aż chciałoby się kliknąć "wyślij do wszystkich".
    Kolejny raz stawiasz mnie do pionu.
    Dziękuję za tę historię. Końcowa konkluzja - na wielki migoczący baner! :)
    Pozdrawiam serdecznie taksówkarza!

    OdpowiedzUsuń
  44. też niedawno spotkałam kogoś, kto bezinteresownie mi pomógł.. super uczucie wiedzieć, że są naprawdę wśród nas jeszcze tacy ludzie :) buziak dla Nataszy

    OdpowiedzUsuń
  45. Dziekuje za ten tekst, wspaniale jest cos takiego przeczytac na koniec niezbyt dobrego dnia! Ucalowania dla Nataszy,trzymajcie sie cieplo!

    OdpowiedzUsuń
  46. Czytałam ze strachem, ze na końcu będzie jakiś hak, że ten pan coś wywinie, jaka ulga, że taka piękna opowieść z takim pięknym zakonczeniem!

    OdpowiedzUsuń
  47. "Na co dzień rzadko zdajemy sobie sprawę z tego, że znacznie więcej dostajemy, niż dajemy! Człowiek zawsze może wstąpić na lepszą drogę, póki żyje. Kimkolwiek jesteś, bądz dobry :)
    Pozdrawiam N&M, taxi driver.

    OdpowiedzUsuń
  48. Tak. Naprawdę umiesz pisać! Budzisz zainteresowanie, wzruszenie, zastanowienie, rozbawienie też, a to wszytko "z premedytacją" zapewne;) Lubię tu wpadać, między innymi też dlatego, by jak ten Pan Taksówkarz mieć taki "rysunek" przeciw narzekaniu i marudzeniu.
    Pozdrawiam
    Twoja imienniczka ;)
    loonei.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  49. Tak, zajrzałem. Dziękuje, że jesteś Natasza!
    "Na co dzień rzadko zdajemy sobie sprawę z tego, że znacznie więcej dostajemy, niż dajemy! A tylko dając, otrzymujemy. Robię wszystko żeby być człowiekiem, bo takie mam instynkty.
    Zamiast rozmyślać o tym, by być kimś innym, zacznij być dumny z tego kim jesteś! Nigdy nie wiesz kto patrzy na Ciebie marząc, by być na Twoim miejscu.

    pozdrawiam, taxi driver.

    OdpowiedzUsuń
  50. dobre teksty. dziękuję za bloga, bo znajduję dużo podobnych emocji, których sam bym nie potrafił ubrać tak sprawnie jak Ty. Zazdroszczę jedynie Kierowcy, że u niego zadziałało to dobro tak szybko - akcja-reakcja. Ja mam wrażenie, że tym zachowywaniem się jak człowiek spłacam jak ostatni frajer odsetki od kredytu, którego nie brałem. Może gdybym wierzył w życie pozagrobowe, to odkładał bym sobie na emeryturę w Valhalli, czy cholera wie gdzie. A tak to się martwię, pomagam, a sam mam siebie dosyć. I zrozumieć nie mogę po co się spinam, świata nie uratuję, kijem wisły nie cofnę a jeden chu* więcej na ziemi to przy tej skali nic by nie znaczył. Było by łatwiej wstać rano i mieć w nosie. I nie chodzi mi o jakieś roszczenia, że trzy razy byłem dobry to domagam się teraz równowartości w złocie - nie. Chcę popatrzeć rano w lustro i nie myśleć: "Kurw*, to znowu ty".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja, choć nigdy Cię nie poznałam, dziękuję za to jaki jesteś. Więcej dobra to lepszy świat.

      Usuń
  51. dobre teksty. dziękuję za bloga, bo znajduję dużo podobnych emocji, których sam bym nie potrafił ubrać tak sprawnie jak Ty. Zazdroszczę jedynie Kierowcy, że u niego zadziałało to dobro tak szybko - jakby los miał taki pstryczek i "pyk", trochę dobra dla Kierowcy. Ja mam wrażenie, że tym zachowywaniem się jak człowiek spłacam jak ostatni frajer odsetki od kredytu, którego nie brałem. Może gdybym wierzył w życie pozagrobowe, to odkładał bym sobie na emeryturę w Valhalli, czy cholera wie gdzie. A tak to się martwię, pomagam, a sam mam siebie dosyć. I zrozumieć nie mogę po co się spinam, świata nie uratuję, kijem wisły nie cofnę a jeden chu* więcej na ziemi to przy tej skali nic by nie znaczył. Było by łatwiej wstać rano i mieć w nosie. I nie chodzi mi o jakieś roszczenia, że trzy razy byłem dobry to domagam się teraz równowartości w złocie - nie. Chcę popatrzeć rano w lustro i nie myśleć: "Kurw*, to znowu ty".

    OdpowiedzUsuń
  52. Tak jak i reszcie, mnie się też dusza uśmiechnęła, jak poczytałam, fajny tekst. Wiecie, po prostu dobrzy ludzie wciąż są wśród nas, chociaż w pośpiechu czasem się na nich nie natkniemy. Pan taksówkarz powinien był na koniec powiedzieć, że powiesi obrazek i jak ktoś będzie marudził, że mu źle, to powie mu - weź człowieku lek... :-D
    Pozdrawiam jeszcze raz taxi drivera, super facet :-)
    Uściski dla Nataszki i Zojki.

    OdpowiedzUsuń
  53. Gdzieś od połowy tekstu leciały mi łzy. Odkąd jestem matką łatwo się wzruszam. Dzięki Ania

    OdpowiedzUsuń
  54. Bywa ,że upadam ..a wraz ze mną moja wiara w drugiego człowieka..Upadam.. by po chwili wstać..bo ktoś wyciągnął rękę...słowem..czynem..
    Są jeszcze dobrzy ludzie na świecie..

    Pozdrawiam.
    L....

    OdpowiedzUsuń
  55. Piątek. Odbieram 21 letnią córkę po endoprotezoplastyce stawu biodrowego z IR. Ślisko jak cholera. Ona obolała, toboły, walizka, poduszka, kule, chwytak. Czeka taksówka. Po drodze kilka miejsc: rehabilitantka, apteka, sklep medyczny, póżno się robi, więc jeszcze odbiór młodszego ze szkoły, dom. Płacę za kurs, było miło i pan spełniał wszystkie nasze życzenia, napiwek, pan pyta czy córka po wypadku. Nie, mówię, choruje od 3 lat. Rozmawiamy, życzy zdrowia. Dzieciaki szaleją. Głównie młody z tęsknoty za starszą. Biega z chwytakiem. Humor córki - a niech mnie kule biją. Głupawka trwa. Nie mam sumienia odrywać ich od siebie. Tak mija północ. Do łóżek. Gonitwa myśli. Tydzień szpitalny, duża dawka emocji. Mało snu. Spoglądam na komórkę - 3,4,6. O 6 wyłączam tryb samolot. Przychodzi sms. Mąż. Link do strony. Wchodzę, czytam. Czytam i uśmiecham się do siebie. Bo wiem o kim czytam. Poznałam M. i aurę jaką wokół siebie roztacza. Nigdy nie miałam problemu z dawaniem. M. zmienia optykę. Chodzący pozytyw emanujący energią ale nie pozbawiony bezlitosnej wręcz umiejętności oceny i weryfikacji ludzkich postaw. Odrzucenie od siebie pijawek to wielka
    sztuka i odwaga. Czerpanie radości z małych rzeczy, znajdowanie czasu, by zatrzymać się. Tak niewiele trzeba.
    Następnego dnia w południe ja, mąż i M. siedzimy w amerykańskiej sieciówce i pijemy kawę. Siedzimy w miejscu, które daje sposobność obserwowania ludzi. Rozmawiamy o wczorajszym kursie. Obok nas siada starszy pan o lasce, samotnie, stawia na stole kawę, zdejmuje z głowy czapkę z napisem America i wciska ją w kieszeń mocno wytartego płaszcza.
    Beata

    OdpowiedzUsuń
  56. Łzy ciekną mi po policzkach, smutne jest to, że człowiek wzrusza tym, że inny okazał człowieczeństwo.

    OdpowiedzUsuń
  57. Poryczałam się. Dzięki, Matko.

    OdpowiedzUsuń
  58. "jest uśmiechnięte słońce, jak w życiu" - świetne, od razu skopiowałam, bo wiedziałam, że coś tu skrobnę, ale dalsza lektura poruszyła i wzruszyła też mnie. Czytam Twojego bloga od niedawna,nie wiedziałam, że onkologia, że chemioterapia...Trzymam za Was kciuki, dziewczyny! Pan taksówkarz świetny!!!

    OdpowiedzUsuń
  59. Tak, piękny tekst. Prawdziwy. Czytając to na szybko szukałam momentów podobnych w swoim życiu. Zdarzyły się. I to jest piękne,dlatego sama staram się dawać jak najwięcej od siebie.

    OdpowiedzUsuń
  60. Wspaniali ludzie nadal nas otaczają, niestety jest ich znacznie mniej niż idiotów:-) Ty jesteś wspaniałą kobietą i wokół ciebie oby było jak najwięcej dobra. Uwielbiam Twoje teksty i życzę dużo zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
  61. Wspaniali ludzie nadal nas otaczają, niestety jest ich znacznie mniej niż idiotów:-) Ty jesteś wspaniałą kobietą i wokół ciebie oby było jak najwięcej dobra. Uwielbiam Twoje teksty i życzę dużo zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
  62. Pomoc innej osobie - niby naturalne, a jednak...
    Jak dobrze, że sa jeszcze dobrzy ludzie na świecie. Dobro wraca podwójnie ! :)

    OdpowiedzUsuń
  63. Pan taksówkarz klasy biznes to wyjątek od reguły, dlatego tak bardzo budujący. Warto być otwartym na innych, jak widać jednak los to wynagradza.

    OdpowiedzUsuń
  64. Piękne i takie niecodzienne :) świat należy zmieniać zaczynając od siebie

    OdpowiedzUsuń
  65. Niektórzy wyciągają lekcje ze swojego życia, jeszcze inni nigdy nie będąc na dnie nie będą umieli się wybić i wznieść wysoko, wysoko...
    Piękne! Obym ja zawsze umiała latać wysoko nie będąc nigdy na dnie.

    OdpowiedzUsuń
  66. to takie piekne mądre budujące pozdrawiam serdecznie czytam bloga od dawna dajesz siłe dziękuję panu taxi również

    OdpowiedzUsuń
  67. Płaczę..............

    OdpowiedzUsuń
  68. to blog, ktory zmienia zycie.dziekuje
    i kupie te ksiazke

    OdpowiedzUsuń
  69. Spłakałam się. Tekst " prosząc boga, by działa się jego wola, bo moja już się działa i nie było dobrze" rozłożył mnie na dobre. Pozdrowienia dla Pana Taksówkarza. Nie przez przypadek napisanego z wielkich liter.

    OdpowiedzUsuń
  70. Splakalismy się tak ale teraz biezmy z niego przykład. Zatrzymujemy się tylko na spłakaniu bo to nas miło oczyszcza. Postarajmy sie być tacy jak on - jesteśmy tutaj tylko na chwilę ale mamy okazję zrobić dużo dobrych rzeczy na codzien.

    OdpowiedzUsuń
  71. Taksówka klasy biznes a w środku Człowiek klasy biznes.

    Niesamowicie piszesz, Matko Jedyna. Znowu gula w gardle, mokro w oczach. I jak to jest, że wcale Cię nie subskrybuję, bo rzadko mam czas na czytanie blogasków, choćby najbardziej wartościowych, a jednak co jakiś czas podczas wyszukiwania u Wujka Gugla znajduję linki do Twoich wpisów?

    Wujku, zapraszam na dywanik. Proszę mi się tu tłumaczyć, i to już!

    OdpowiedzUsuń