wtorek, 4 marca 2014

rzecz o relacjach, relacja o rzeczach.

nie wiem jakie masz relacje z kosmetyczką. 
i nie mam tu na myśli pojemnika na szampon, bo jakie możesz mieć z nim relacje? możesz go ewentualnie kochać, jeśli ma zylion zakamarków, a ty jesteś jak ja i nie rozpakowujesz rzeczy po przyjeździe i kiedy jesteś na następnym, siedemnastym z kolei (ale nie że pociągiem) i znienacka dostaniesz okres, to masz gdzieś tam zakurzony tampon, wnoszę, że nieużywany. tudzież pijąc bimber ze słoika na benefisie znanej piosenkarki wraz z inną piosenkarką, rozharatasz sobie tym słoikiem parzydło, bo piłaś łapczywie i pod krzesłem, a słoik był obtłuczony, to masz tam plaster hello kitty, bandaż, to takie trzymadełko do bandaża - dwa haczyki na gumce - co bardzo szybko rdzewieje i czepia się wszystkiego, łącznie z twoją bogu ducha winną kosmetyczką. masz tam pewnie również kawałek waty z zapasów z poprzedniego systemu, kiedy to po watę się stało w kolejce i ile osób było w rodzinie, tyle osób po watę stało. jak dobrze pójdzie masz tam również cukier w torebce (a skąd ja mam wiedziec po co?), z jednej strony użyty patyczek do ucha, chociaż naprawde ciężko dociec, z której, ale jak się poliże, to od razu wiadomo. 
zupełnie nie o te relacje mi chodzi. 
chodzi mi o człowieka, babeczkę, kogoś, kto wyciska ci pryszcze, zeskrobuje z ciebie hubę i urządza żniwa na twoim ciele. ja mam doskonałe. aż czasem sobie myślę, że słowo kosmetyczka jest jakieś nie tyle obraźliwe, co zbyt proste w stosunku do funkcji, jaką ów człowiek pełni. no bo nie ma już fryzjerów, są styliści, manikiurzystki to stylistki paznokci, to wszystko tak dostojnie brzmi. nawet woźny to teraz jest konserwator powierzchni płaskich. 
a cóż robi kosmetyczka? to zależy z kim. moja bierze motykę, widły i grabie i ryje mi po ryju. odgruzuje, odchwaszczy, poleje mnie wrzątkiem, potem coś poprzykleja, coś pourywa. pozbiera łęty i podpali na wiosnę. zdarza się, że ziemniaka wykopie. taka stylizacja ryja. i okolic. szeroko rozumianych okolic. zwłaszcza, jeśli idzie o biodra, to szeroko. naparza kolejnymi urządzeniami podłączonymi pod prąd, żeby było ładnie. ja się kładę, ja rozmawiam, a kosmetyczka orze. jak może. 
i mnie się marzy, żeby im nazwę wymyslić. nie, żebym się jakoś nad tym szczególnie zastanawiała. ale może poproszę nataszę, bo mi przychodzi do głowy tylko stylistka ryja. a dziecko moje, jako trzylatka, ma zmysł i prawdopodobnie wie, o co chodzi w nejmingu. piórnik na biurku to biurnik, a smaczne ciasto z makiem to smakowiec. 
drodzy spece od reklamy, wszelkie prawa zaklepane. kto się nie schowa, ten kryje.

4 komentarze:

  1. Gęboryjka? Breżniewokarczewka? Za rzadkie, za rzadkie kontakty mam. A brwi za gęste, oj za gęste.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj przydaloby mi się takie oranie. W sensie, co by mi ta kosmetolozka ten mój ryj odgruzowala i oczyscila

    OdpowiedzUsuń
  3. no to ruszyłam - www.gwiazda-wychowuje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń