czwartek, 3 kwietnia 2014

poradnik doświadczonej mamy.

jak zajmować czas bardzo rezolutnej trzylatce mając pod pachą dziewięciomiesięczniaka o temperamencie czołgu?
jak się wyspać śpiąc po pięć godzin na dobę i to nie ciągiem?
jak zachować porządek, kiedy dzieci roznoszą po domu wszystko?
jak się nie denerwować, kiedy jest się na skraju wyczerpania fizycznego i psychicznego?
jak nie mieć wyrzutów sumienia, że się krzyknęło, pękło, nie wytrzymało, wybuchło?
skąd czerpać energię, by każdego dnia robić to samo z uśmiechem?
kiedy czytać książki, oglądać filmy, realizować swoje cele?
jak gotować smacznie, zdrowo i tak, żeby każdy zjadł?
kiedy to robić?
jak sprawić, żeby dzieci nie chorowały, nie zarażały się jedno od drugiego?
skąd brać cierpliwość, by odpowiadać na tryliard pytań?
kiedy się myć, malować?
jak sprawić, żeby nie prać codziennie?
skąd wziąć pieniądze na taką pralkę, żeby nie trzeba było prasować?
kiedy pracować?
skąd czerpać kreatywność do swojej pracy?
kiedy obcinać paznokcie - po ogryzieniu skórek, a przed ogryzieniem paznokci? zdążę?
jak wpadając w furię i wymagając od trzylatki, by była bardziej rozumna się opamiętać zanim się zapłacze z trzylatką?
jak spokojnie żyć z tym, że się ma dziecko leczone onkologicznie?
jak mimo tego wszystkiego być pogodnym i wychować dzieci na radosnych ludzi?

nie wiem.



49 komentarzy:

  1. Ja też nie wiem.

    Ale ja nie wiem dużo więcej ....

    OdpowiedzUsuń
  2. Też nie wiem. Ale słyszałam ostatnio w radio reklamę jakiś witamin (?), w której Pani (po zażyciu, jak sądzę ) po pracy zrobiła zakupy, ugotowała obiad, pobiegła na siłownię, pobawiła się z dzieckiem, a potem miała czas dla męża ( tu Pani znaczącą zamruczała). Ja nie wiem, czy ta Pani pracuje na 1/5 etatu, czy może te witaminy warto kupić...?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. requiem dla snu. tam były takie witaminy.

      Usuń
    2. to się nazywa chyba amfetamina i jest nielegalne;))

      Usuń
  3. Ja mam sposób na prasowanie-suszarka do ubrań i dżinsy, t-shirty oblecą bez prasowania :) więc polecam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzieci mi średnio śpią w dżinsach ;)

      Usuń
    2. Sposób na prasowanie - nie prasować :D
      Uskuteczniam, odkąd wytłumaczono nam w szkole rodzenia, że prasowanie wszystkich ubranek dzieci to przeżytek z czasów, kiedy wszystko dla dzieci było sterylizowane (naszym mamom tłumaczono, że wysoka temperatura zabija zarazki) i kiedy były silne proszki do prania (teraz stosuje się łagodne dziecięce, więc nie ma potrzeby traktować tego wysoką temperaturą). Trafiło do mnie raz a porządnie :D

      Prasuję tylko na większe wyjścia, reszta bawełnianych dziecięcych ciuchów nie zaznała prasowania ani razu
      Dziecko ma się wyśmienicie. Ja jeszcze wyśmieniciej.
      Drobne uszczerbki estetyczne dla niewprawnego oka niezauważalne.

      Usuń
    3. suszyć na dworze ( jeśli pogoda pozwala), dokładnie strzepywać przed rozwieszeniem, po zebraniu ze sznurka od razu zwijać wkładać pod inne rzeczy na półeczkach :) prasuje tylko na "większe" okazje.. dzisiaj "leci" 3 pralka, dwie w zanadrzu i trójeczka dzieci tak że same rozumiecie

      Usuń
    4. Popieram przedmówców. odkąd dałam sobie siana ;) z prasowaniem, moje życie stało się piękniejsze, mam więcej czasu dla SIEBIE i nie skręca mnie, że "tyle stałam nad tym prasowaniem" a Franio już trzecią bluzeczkę poplamił, zalał piciem, zabrudził jedzeniem ( i mniej mu to czasu zajęło niż wyprasowanie tejże bluzeczki), albo gdy otwieram szafę i widzę, co wykonała Jagoda z ciuchami w celu poszukiwania ładnej bluzeczki... Nie warto.

      Usuń
    5. ja mam pralkę z systemem "gnieć". i ona w tym systemie działa rewelacyjnie. mimo tego, że po wypraniu strzepuję, rozkładam równiutko na płaskim, po jakims czasie równo wieszam i składam suche, ubrania są psu z gardła wyjęte. na sobie i ojcu przeboleję, na dzieciach - nie umiem.

      Usuń
  4. a ja myślę, że wiesz!
    bo jednak jesteś i kochasz :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja tez nie wiem. Wiem, ze są dni kiedy nie przeszkadza mi to i takie, kiedy przeszkadza. Dzisiaj akurat chciałabym znac choć cześć odpowiedzi

    OdpowiedzUsuń
  6. Moje sposoby na radzenie sobie z tymi pozornie awykonalnymi zadaniami, aspiracjami..Po pierwsze miec męza(partnera), który jest niewymagający, wspierający, pomagający..;), nie prasować(mąż koszule może sam sobie prasnąc), gotować idąc na łatwiznę, śpiąc5 godzin- spac bardzo głeboko ;D, czytać dzieciom swoje lektury(2w1), pazury obrabiać z dzieckiem- ono lub one tez rozgryzają obcinaczkę;), czytać po nocach, cieszyć sie z tego że slonko świeci i kochać kochać mimo wszystko!!!! pzdr

    OdpowiedzUsuń
  7. Też chętnie poznam odpowiedzi na te pytania ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Być. Sobą, Matką. Taką dobrą, jak tylko się da.

    Jest się bardzo ważną taką, jaką się jest. Matka to odkrywa, gdy ląduje nieoczekiwanie w szpitalu.

    Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Na pocieszenie powiem, że nasz gatunek stale trwa, a wszystkie matki więcej niż jednego dziecka przez to przechodzą. Tak więc trochę więcej dystansu polecam i cierpliwości w odliczaniu lat - za 2-3 lata wszystko się wyprostuje, a później już odejdzie w niepamięć wszystko, co było mało przyjemne, a pozostaną tylko miłe wspomnienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No a wtedy -za te 2-3lata chcemy kolejne dziecko bo to takie slodziutkie,malutkie ;-) co z nami jest nie tak???

      Usuń
  10. Też chciałabym znać odpowiedź na większość pytań.

    OdpowiedzUsuń
  11. te pytania dotyczą nas wszystkich. Nas matek.
    Nie ma na nie odpowiedzi.
    Ale to nie szkodzi. Bo i tak fajnie być mamą.

    OdpowiedzUsuń
  12. Panie Premierze, jak żyć? ;)
    Ja w takich sytuacjach myślę o tych, co (niestety) mają ode mnie gorzej - od sąsiada po dzieci w Afryce. Poza tym mogłyśmy urodzić dzieci 50-siąt lat temu, to był dopiero hardcore:
    1. Brak auta - latasz do roboty na piechotę (albo autobusem jak był), jeszcze po drodze podrzucając dziecię do żłoba, wracasz na piechotę i jeszcze musisz obiad ugotować
    2. Brak pralki - pranko urządzasz w miły weekendowy dzień - cały dzień naparzasz na tarze, płuczesz i płuczesz, wykręcasz, rozwieszasz
    3. Brak wsparcia męża - bo tak niestety najczęściej było. Pan i władca wraca do domu i chce "świętego spokoju"
    4. Brak "pampersów" - no tu już nie muszę tłumaczyć, jezuuu to gotowanie śmierdzących pieluch!
    5. Brak mleka modyfikowanego - co się łatwo rozpuszcza. Gotowało się kaszkę manną, studziło, przelewało, ile to trwało!
    6. Brak pobliskiego sklepu, a na początku lat 80. kolejki po mleko dla dzieciaka - WTF?
    Pewnie możnaby było jeszcze powymieniać, wystarczy pogadać z jakąś babcią lub mamą. I od razu banan na gębie, co nie! ;)
    Oczywiście w obliczu choroby dziecka nie ma żadnego pocieszenia, trzeba szukać go w sobie i najbliższych. Cheer up!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie to samo - były wtedy domy wielopokoleniowe, zawsze było komu dziecka popilnować, obiad ugotować, raczej nasze mamy nie mieszkały na odludziu, tylko zawsze ktoś był. I praca była od...do.. a nie jak dziś - całe dnie, noce i weekendy. I praca BYŁA, a nie jak dziś - ciągły stres kiedy zwolnią. Było inaczej.

      Usuń
    2. W mojej familii babcie nie miały pomocy. moja mama miała mamę i teściową, ale "dochodzącą". Dałam taki przykład, może się komuś przyda ;)

      Usuń
    3. nie wszyscy żyli w wielopokoleniowych domach. moja mama pracowała, jej mama pracowała w innym odległym mieście. więc nikt mojej nie pomagał. do przedszkola szłam - o zgrozo - sama. potem mama nie pracowała i sąd nas przyznał tacie. ale nie dlatego. nigdy nie powiem, że było lepiej. było tak, że lepiej nie mówić.
      co do pieluch - ja używam wielorazówek. to znaczy nie ja, dzieci. dziecko w zasadzie. młodsze. i piorę. i śmierdzi nie bardziej, niż pampers :)

      Usuń
  13. nie wiem, nie wiem, nie wiem
    w ostatnią niedzielę nad tym samym się wnerwiona zastanawiałam, próbując zapanować nad moją 2,3 latką biegającą na bosaka po chacie oraz moim ośmiomiesięczniakiem wspinającym się na niezabezpieczone niedokończone schody, jedną ręką mopując usyfioną podłogę, drugą upychając ciuchy starszej do szuflady, z tyłu głowy myśląc, że chyba wypadałoby coś zjeść na obiad bo już 19-ta, masakra!
    jak ONE to robią? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale jak będziemy stare, to te szczyle bedą nam obiady robić i pod nos przynosić!

      Usuń
  14. A ja myślę, że co najmniej na dwa ostatnie pytania znasz odpowiedź. Śledzę Twój blog okazjonalnie i jestem pełna podziwu dla Ciebie. Mimo, że jesteś dla mnie osobą wirtualną trzymam za Was kciuki i przeżywam z Tobą lepsze i gorsze momenty, ale zawsze Cię podziwiam, bo świetnie dajesz radę. A córeczki na pewno są radosne i wyrosną na mega pozytywne osoby- (Tekst ze świniami po prostu rozbrajający, leżałam i płakałam ze śmiechu)

    OdpowiedzUsuń
  15. Wiesz, wiesz. Gdybyś nie wiedziała to nie miałabyś takich fajnych dzieci. Poza tym jesteś matką jedyną!

    I dziękuję za zwrócenie uwagi na błąd u mnie. Wdzięcznam i zawstydzona będę do końca żywota!

    OdpowiedzUsuń
  16. nie wiem i ja , ale kocham kocham kocham nawet jak na pysk padam.
    i wtedy gdy wtulam twarz w jej włosy o poranku szepcze w to słodkie uszko "pobudka pora wstawać"a malinowe słodkie usteczka otwierają się i wydają z siebie wrzask "zostaw mnie ja chce spać nie idę do zerówki"!!!!kocham totalnie :)
    pozdrawiam
    ps: prasowanie...hmmm przekonałam Zakontraktowanego że prasowanie to wybitnie skuteczna forma relaksu:D i kto prasuje ten ma władzę ..w danym momencie do wyboru kanału w TV :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Jestem w 100% w tym tekście! Do Twojej listy dorzucam jeszcze ostatni punkt: jak pogodzić wcześniejsze punkty z niepełnosprawnością mojego starszego dziecka i codziennymi, kilkukrotnymi wyjazdami na rehab ;)

    Lubię Twoje wpisy :)

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  18. ja też szukam odpowiedzi i ...pomocy... i mam ochotę napić się z kobietą.

    OdpowiedzUsuń
  19. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  20. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  21. Zadałaś mnóstwo pytań. Że niby bez odpowiedzi one są. Może i bez one są. Albo mają tych odpowiedzi kilka, zależnie od sytuacji, pogody, nastroju, stopnia poirytowania,itd, itp. itd.
    Ale i tak najważniejsze jest to, że odpowiedzi dyktuje ci serce.
    Tylko tyle.
    A może aż tyle
    pozdrawiam cieplutko - matka 2 bardzo dorosłych już córek

    OdpowiedzUsuń
  22. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  23. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja też nie wiem...Kurcze no nie, nie pomogę Ci.Ale czekaj...Czekaj... Zamiast tej pralki co nie gniecie - nie kupuję ubrań, które trzeba prasować, zamiast jedynie uciągać na mokro. Tak. wolę uciągnąć. Stanowczo.

    OdpowiedzUsuń