środa, 21 sierpnia 2013

konkluduję, iż.

z podyplomówki zapamiętałam dwie rzeczy. obie z jednych zajęć. pierwsza. pani prowadząca: "proszę wymienić coś, co robicie doskonale, nie musi być to pozytywna cecha". ja: "doskonale neguję wszystko". pani: "wszystko?", ja: "no nie, nie wszystko". druga. robiliśmy testy zawodowe, po moim pani powiedziała: "proszę natychmiast zostać dyrektorem".
dziś odwiedziły mnie dwie urocze ciężarówki. z dziką satysfakcją i z oczekiwaniem nieustannego współczucia opowiadałam, jak mi odcięło emocje i miłość do dzieci przy baby bluesie, straszyłam zapaleniem piersi, trudami porodu, krwotokami, porażałam doświadczeniem, zaciekle informowałam, jak to ja już umiem, jak to wszystko przed nimi i atakowałam informacją, że jakby co - służę. żaliłam się na zmęczenie, na kwikot dzieci, na brak cierpliwości, na wycieńczenie fizyczne i psychiczne. "pomimo tego, że jest pięknie" - snułam swoim dyrektorskim tonem - "jest bardzo męcząco". "bałam się i boję", "bolało", "chyba za dwa lata znajdę czas dla siebie", "nie ma mnie" to tylko kilka moich radosnych wypowiedzi z miłej wizyty. nawieszałam psów na młodszej, pożaliłam się na starszą. 
a potem nadszedł wieczór. starsza wtulona we mnie oglądała bajkę, głaskała i mówiła "kocham cię, mamo". rozczuliłam się. potem wstała młodsza, kwęczała, jęczała, wymagała, a potem podniosła swój siedmiotygodniowy łebek i obdarzyła mnie najpiękniejszym świadomym uśmiechem. nie byłam w stanie jej odłożyć do łóżeczka. wgapiałam się w tę twarz, a ona uśmiechała się całą sobą. 
zmiękłam. stopiłam się. zdelikatniałam. wszystkie kanty mi się zaokrągliły.
stałam się otoczakiem.
plasteliną.
ziemniakiem w krupniku.

dziewczyny, rodźcie dzieci, to nic nie boli. 
naprawdę bolałoby mnie, gdybym nie miała szansy tego poznać.
ależ mam cudowne życie.
czy nie...?
matka dyrektorka.


7 komentarzy:

  1. Och, matko dyrektorko... Kiedy rodziłam drugie dziecię 17 godzin (ja 1,50 m wzrostu, waga wyjściowa 43 kg ( w ciąży +20kg) - syn 58 cm, 3800 g, zapamiętałam każdy ból ;) Już nie będę rodziła. Swoje zrobiłam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiem o czym mowa, pierwsze rodziłam takoż 17. od początku skurcze co 3 minuty, ach, co to była za poród :) przy drugim (tylko 6h!) powiedziałam do męża, że jak kiedyś będę przebąkiwała coś o trzecim, to ma mnie mocno, podkreślam, mocno pacnąć w łeb.

      Usuń
    2. Ja pierwsze rodziłam tylko 5 godzin ( wcześniakiem była (2900g to se mogłam zaszaleć z drugim;), ale przy Franku lekarza poprosiłam, by zaszył mi wszystkie dziury :D

      Usuń
  2. no i dobrze ze upuściłaś kwasu na ciężarówki -a co miały być błogo nieświadome,pewnie stwierdziły ze PRZESADZASZ a już wkrótce twe słowa będą im się tłuc po głowie jak niechciana melodia :)
    podczytuję Cie od niedawna :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ta jedna to drugie rodzi, więc z radością się nad nią pastwiłam ;)

      Usuń
  3. W ciągu Twojego posta dwa razy zmieniłam zdanie na temat kolejnej ciąży:D TWÓJ BLOG JEST OPINIOTWÓRCZY!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. biorę to za komplement, a za pół roku zakładam sektę ;)

      Usuń