moja rozmowa z dwuipółletnią nataszą.
ja - staję na wadze.dziecko zaczyna:
- ile?
- 54,9.
- no i co?
- za dużo.
- po prostu za bardzo się najadłaś.
po prostu.
a ja głupia myślałam, że urodziłam dwójkę dzieci w krótkim odstępie czasu tyjąc w każdej ciąży po dwadzieścia kilo.
Kopnęłabym Cię za to "za dużo"... ale ja ostatnio przy 53 czułam, że to za dużo. Teraz jest 51,2, wydaje mi się to w sam raz, ale wiesz - wolałabym jednak myśleć, że tym razem za mało zjadłam.
OdpowiedzUsuńmoja wymarzona to 48. Raz w dorosłości osiągnięta. Teraz się zadowolę byle 50-tką ;)
OdpowiedzUsuńA ja nie wchodzę na wagę! Ale widziałam ostatnio swoje odbicie w lustrze, a potem chciałam założyć seksowną spódnicę... weszłam w nią, ino się nie zapięłam. Gdyby tak założyć długą bluzkę, to nikt się nie pozna...
OdpowiedzUsuń