się czuję. w zasadzie chyba nawet nie aktor, tylko bohater. jak terminator. tak, na pewno jak terminator, a nie jak pan schwarzenegger arnold.
mianowicie jedną część twarzoczaszki mam stalową. albo tytanową. ale nie, raczej stalową, bo jest zajebiście ciężka. z tytanu mam obrączkę i ciężka nie jest. przynajmniej nie fizycznie i przynajmniej nie na początku.
białko w oku mam tak przekrwione, że na czerwono zapewne w ciemności i poświeci. ciąży mi ten łeb, a i brzuch mi ciąży, bom w ciąży, takie to porzekadła się nasuwają same w ten stalowy odwłok w miejscu głowy.
otępiały, a może i nawet trochę nadrąbany tępym narzędziem tułów próbuję jedną ręką dociągnąć dokądkolwiek. łapę mam mniej stalową, choć manikiur hybrydowy. kosmetyczka mi zafundowała, nie żebym ja sama. ja nie z tych, co to na manikiur chodzą, co to to nie! raz po raz pójdę na odgruzowanie, na przepielenie rzepy, na odłupanie huby i na zaimpregnowanie czystego. a ta mi dziś hybrydowy zrobiła. że niby dwa tygodnie lakier ma się trzymać. hybrydowy. tak. pół baba, pół terminator. pół matka, pół robol. pół kobieta, pół obolały półgłówek. czy hybrydowy, że na prąd?
może. na oparach jednak ciągnę, bo mój mały agregat już śpi.
Od rana nowe doładowanie! :)
OdpowiedzUsuńa nawet w nocy letkie polizanie baterii...
OdpowiedzUsuń