ano wypadkową skrawków genów ze stron obu. rodziny matki i rodziny ojca. czy które i kiedy przeważają, przeważnie widać, czasami nawet na pierwszy rzut oka, czasami ucha.
z dawien dawna, jako że okres świąteczny i wspomnień czar mnie omamił jakoby, pamiętam, że dziadek (ze strony ojca) zwracał się do nas specyficznie. otóż szczylęciami będąc, kuzynostwo oraz rodzeństwo moje, a także i ja, w liczbie pięciorga, nachodziło dziadka w sposób szczególny. czworo z nas stało za fotelem ubezpieczając piątego, który się ośmielał.
- dziadek, daj na loda.
- spierdalaj.
- dziadek, daj na loda.
- spierdalaj, bydlaku.
- dziadek, daj na loda.
- spierdalaj, bydlaku, bo ci do dupy nakopię.
- dziadek, daj na loda (byliśmy niezniszczali. i lodów nam się chciało).
- masz. tylko wszystkim kup!!!
zawsze zaczynało się tak samo i kończyło tak samo. czasami, o zgrozo, wydaje mi się to śmiesznym wspomnieniem.
za strony matki posiadam babcię. babcia posiada w dorobku jeden udar stary i jeden całkiem świeży. ów świeży udar posiadając, babcia wstała rano, krzątała się, jak to babcia, aż wstała jej wnuczka, a zobaczywszy, że babcia nie teges, zadzwoniła nie po - jakby się wydawać mogło - karetkę, a po córkę babci. córka babci w wieku słusznym, dodam, przybywszy nie zawezwała pogotowia, a wywołała na skajpie swoją z kolei córkę za granicą przebywającą, ażeby zasięgnąć rady co by tu. na złowrogie okrzyki swojej córki, córka mojej babci przejąwszy się nieco, zadzwoniła do córki znajomej, która to córka jest lekarzem, aby się upewnić, czy aby na pewno pogotowie jest niezbędne. kiedy od fachowego głosu po drugiej stronie słuchawki usłyszała, że i owszem, babcia ma wylew, a i owszem, karetkę trzeba wezwać, córka babci zagotowała makaron. przecież głodnej do karetki matki nie wsadzi. kiedy w końcu nadjechało pogotowie, to okazało się, że trzy ciśnieniomierze muszą z karetki przynieść, bo w dwóch się skala skończyła. taka to jajcara z babci. szacun dla niej, że nie zeszła, twarda jest, żaden wylew za babcię nie będzie decydował. w pełni sił po trzech dniach wróciła do domu.
które geny posiadam, nie wiem, ale jak śmierć po mnie nie wtenczas będzie chciała nadejść, to jej powiem spierdalaj bydlaku, bo ci do dupy nakopię.
Czy mimo wszystko można się śmiać? bo mi się chce...
OdpowiedzUsuńno raczej, bo co innego? :) babcia ma się świetnie.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam...ale uśmiałam się do łez:)
OdpowiedzUsuńWypadało zacząć od zarania, czyli roku 2013. Witam i za uśmiech dziękuję, a tyle jeszcze do 2016! :)
OdpowiedzUsuń